Dlaczego więcej nie zgłoszę policji znalezienia dokumentów...
Wracając dzisiaj z pracy znalazłem na chodniku dowód rejestracyjny pojazdu wraz z ubezpieczeniem. W pierwszej chwili pomyślałem, że zrobię dobry uczynek i zawiozę go osobiście osobie, która widniała w dokumencie.
Po sprawdzeniu adresu na mapie, niestety okazało się że to nie po drodze i wpadłem na pomysł zwrócenia ich na komisariacie policji, a że po drodze od ch%^ja jest tych komend to zajechałem do pierwszej lepszej.
Wchodzę, ale przy okienku stoi jakiś gość, jak się później okazało przyszedł odchaczyć się w psiarskim notatniku, na wniosek sądu. Kulturalnie usiadłem w poczekalni i czekałem na swoją kolej.
Gościu sie odchaczył, zabrał się i poszedł. To samo zrobił policjant. Zdziwiłem się, myślałem, że nie widział mnie może, więc wstałem i go wołam że jestem, ale dyżurka opustoszała i nikt nie wychodzi i się nie odzywa.
Ale patrzę wychodzi z drzwi, z napisem "PRZEJŚCIE SŁUŻBOWE", jakiś krawężnik, jak w filmach z pączkiem w ręku, to go się pytam czy mogę mu zgłosić znalezienie dokumentów i czy mogę je zostawić.
Odpowiedział mi, że on się takimi sprawami nie zajmuje i poszedł sobie do jakiegoś pokoju. No dobra myślę, może jest jakiś podział obowiązków. Mniej więcej po 15 minutach wychodzi policjant z trzema gwiazdkami na pagonach, się zakręcił i patrze wychodzi z powrotem, więc wołam do niego, że znalazłem dokumenty i że chcę je zwrócić.
On tylko w biegu odpowiedział, że zaraz ktoś podejdzie bo trzeba zeznania albo coś takiego zapisać. Myślę sobie to ładnie się wpieprzyłem. Jeszcze bede jakieś zeznania składał, myślałem że to szybko załatwie.
Ja głodny jak wilk, ten z pączkiem biega... no ale czekam.
Wyobraźcie sobie że czekałem 30 minut aż wytoczy się następny policjant, tym razem z jedną gwiazdką. Zapamiętałem te gwiazdki bo się tak błyszczały na tle ich koszul jak psu...... oczy ;)
Mówie do niego to samo co do tamtych, że dokumenty, że oddać chcę a on do mnie, że on teraz nie ma czasu i żebym czekał!!! no zagotowało mnie i mówię, że ja nie mam czasu, że chcem do domu już, że znalazłem i chcę zwrócić. A on z uśmiechem na twarzy, że są inne instytucje np. biuro rzeczy znalezionych, straż miejska, żę mogłem je zostawić na miejscu tam gdzie znalazłem, wysłać pocztą na adres albo jechać i osobiście włożyć do jego skrzynki pocztowej.
No rozj%bał mnie tym.... To mówie do niego wszędzie, ale nie na policje, tak?
- Nie no, na policję też, ale teraz musi pan poczekać aż zwolni się policjant, który spisze protokół i odbierze dokumenty.
Zabrał się i poszedł twierdząc że nie ma czasu na dyskusje, bo zacząłem mówić czy jakby za rogiem ktoś dziesione babce walił to też bym musiał czekać na policjanta który zainterweniuje...
W tej samej chwili co on wychodził do tej swojej kókóły, wchodził przez tajemne drzwi ze znanym już napisem nastepny krawężnik tym razem z kawą. I podbijam pytam się go czy weźmie odemnie te dokumenty bo nie mam czasu sterczeć i czekać na kogoś kto to wkońcu zrobi, a on do mnie że ma przerwe i że musi kawe wypić bo mu oczy się zamykają... No kurwafa!
Zapytałem się jeszcze czy jak się zawinę na pięcie i wyjde z tąd z tymi dokumentami to czy coś mi za to grozi, on wzruszył ramionami jakby chciał powiedzieć "ja sie nie znam". Zabrałem się i poszedłem. Całe zamieszanie na komendzie trwało plus minus godzinę!!!
Jadę jutro oddam temu gościowi te dokumenty osobiście i przy okazji opowiem historie.
Zobaczcie, człowiek chce być dobry, uczynny, tym bardziej że to starszy gość bo pesel się zaczyna od 49 i chciałem żeby miał dobrą opinię o młodzieży... to nie, mają ciebie w dupie i ch*&uj ich (policje) obchodzi to, czy ktoś odzyska te dokumenty.
Ale podejrzewam, że jakby zatrzymali go bez tych dokumentów w tym polisy oc, to dalej tym samochodem by nie pojechał i nie pomogłyby tłumaczenia, że zgubił je... Ehh szkoda gadać.
Komentarze (334)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora