W artykule mowa o czynnościach lekarsko - pielęgnacyjnych. Od siebie dodam, że o ile z tym jest kiepsko to z rehabilitacją jest jeszcze gorzej. Taki pacjent "wraca" szybciej kiedy jest stymulowany nie tylko ruchowo, ale też bodźcowo (słuchowo, wzrokowo, czuciowo, a nawet smakowo). Szpitalna cisza przecinana pikaniem aparatury absolutnie temu nie sprzyja. Tym już nikt się nie przejmuje.
A taki pacjent jak już się uda wykaraskać to nieważne, że mógłby znacznie szybciej
@wojcieszku: Całkiem możliwe, że pani Dudkowa powiedziała po prostu "pokonany przez pseudomonas i candidę - córy szpitalnej nędzy", a te "dwie bakterie" dopisała autorka artykułu.
W polsce nie ma służby zdrowia, tylko jest ochrona zdrowia. Zadaniem szpitala nie jest wyleczyć ludzi, tylko się utrzymać, wywiązać z umowy z NFZ, a ratowanie ludzkiego zdrowia to tylko świadczenie usługi na poziomie mizernym.
Dlatego jestem absolutnie zwolennikiem rozważnej prywatyzacji ochrony zdrowia w Polsce, stworzeniem jakiegoś systemu ubezpieczeń. Znając jednak polskie realia - w przypadku prywatyzacji zaraz by się rzucono na te szpitale z uwagi na ziemię, na jakiej znajdują się,
Nie stawiałam się jako biegła sądowa na rozprawy. Musiałam za to płacić grzywny. Sądy tego nie rozumiały, że ja, Rydzewska-Dudek, mam w nosie termin sądowy. Żyłam tylko tym, czy na drugi dzień zobaczę męża żywego.
Kobieta była biegłym sądowym, świadomie lekceważyła swoje obowiązki i pracę, od wyników której był uzależniony los innych ludzi, prowadząc jednocześnie do przewlekłości działania wymiaru sprawiedliwości. Mogła zrezygnować z bycia biegłym sądowym, ale jak widać tego nie zrobiła.
Komentarze (12)
najlepsze
A taki pacjent jak już się uda wykaraskać to nieważne, że mógłby znacznie szybciej
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Candida)
Dlatego jestem absolutnie zwolennikiem rozważnej prywatyzacji ochrony zdrowia w Polsce, stworzeniem jakiegoś systemu ubezpieczeń. Znając jednak polskie realia - w przypadku prywatyzacji zaraz by się rzucono na te szpitale z uwagi na ziemię, na jakiej znajdują się,
Kobieta była biegłym sądowym, świadomie lekceważyła swoje obowiązki i pracę, od wyników której był uzależniony los innych ludzi, prowadząc jednocześnie do przewlekłości działania wymiaru sprawiedliwości. Mogła zrezygnować z bycia biegłym sądowym, ale jak widać tego nie zrobiła.
@PacMac: chwila, zagalopowałeś się - a nie jest tak: raz powołany biegły może być latami ciągany po sądach?