Dlatego psychodeliki bierze się w bezpiecznym otoczeniu z opiekunem. Zamiana w zwierzę i walka z duchami w szamańskiej chacie to psychodeliczne doświadczenie - to samo na chodniku w środku ruchliwego miasta to proszenie się o kłopoty.
@pentacz: Zgadza się, nie wyobrażam sobie takiego zachowania po nawet największej dawce grzybów. Z drugiej strony doświadczenie psychodeliczne jest bardzo osobiste i ludzie mogą różnie reagować. Ja jestem przekonany, że nie odwaliłbym jakichś cudów po niczym - a są ludzie z którymi nie mam ochoty nawet wypić piwa, bo są nieobliczalni. A w sumie ta kobieta nikomu krzywdy nie zrobiła, po prostu zatripowałą w nieodpowiednim miejscu i czasie, współczuję.
Jeśli, rzeczywiście była naćpana to skłaniałbym się w stronę dysocjantów, prawdopodobnie z grupy deliriantów, bo żadna "normalna" substancja raczej czegoś takiego nie wywoła. Delirianty w większości są BARDZO nie fajne...
Może też w ogóle nie być naćpana, np. może to być jakiś nietypowy napad padaczki, udar lub coś w tym stylu. Ciekawe...
@mike3: moja pierwsza myśl to "nawdychala się rozpuszczalników". Ma uwalone ręce od farby a tam gdzie siedziała stoją wiadra. Ale żeby aż tak, to chyba nie :)
Nie będę po imieniu wymieniał komu odpowiadam, bo szlag mnie trafił na odpowiedzi laików. Ignorantów! Dlaczego te muły pasiaste pozwalały, aby ta kobieta doznawała kolejnych urazów ciała, przecież zdecydowanie pod pachy i do samochodu. Niedouczeni? Sam tak kiedyś wyglądałem i choć nie mogłem tego powiedzieć, to spoza tej kurtyny, która nas dzieliła ja wiedziałem, że robię sobie krzywdę, a ratowników, aby mnie zabrali w bezpieczne dla mnie miejsce. Nie pozdrawiam powyższych głupków!
Komentarze (220)
najlepsze
Może też w ogóle nie być naćpana, np. może to być jakiś nietypowy napad padaczki, udar lub coś w tym stylu. Ciekawe...