Witam,
jak wielu z nas - różne zjawiska,osobistości,komentarze,artykuły spotykane w Internecie nie raz podnoszą ciśnienie, przeciętnemu internaucie potrzeba jednak naprawdę tego skoku wysokiego, by zawrzeć choćby zwykły komentarz wymagający jedynie podania fałszywego mail'a.
Pewne zjawiska - i może to trochę przeraża - kiedyś wymagałyby poznania osobiście świadków, dostępu do zdjęć, wycinków z gazet - dziś wymagają jedynie głośnych tytułów w portalach, przy których Fakt.pl jawi się niczym "równy gość". Na każdy temat można kupić sobie określoną ilość "lajków" i komentarzy, zatrudnić PR-owca itp itd. Że gawiedź czycha tylko na największą kiełbasę przy ognisku- wiadomo nie od dzisiaj, To było, jest i będzie.
To,co wnerwia mnie jako osobę,która sama była kiedyś nastolatkiem,jest świadome i celowe uderzanie w "gimbazę". O ile kochanie się w jakiejś gwieździe pop pociąga za sobą kupno płyty, gadżetów i odpowiedniego fryzu, o tyle - bez jakichkolwiek konstruktywnych i rzeczowych wskazówek,jak samemu podjąć się podobnego przedsięwzięcia na własne możliwości, do czego funpage służyć powinien w tej akurat sytuacji - tutaj,celowo za udziałem moderatora,rodzi się chory podział tylko na "pokornego biednego" i swołocz.
Nastolatki dowiadują się od innych nastolatków, jak decydujący w rozmowie o pracę jest nieskazitelnie biały uśmiech (ehh, gdyby w zawodzie inżyniera to wystarczało...) i jak strasznie zaciemniona jest większa część polski PK nie lubiąca, której większa część pojęcia nie ma o jego istnieniu...
Proszę nie zrozumieć mnie źle -nie chodzi mi o konkretną osobę, tylko sposób manipulacji, który w Internecie jest wyjątkowo efektywny. Gdyby nie pewien artykuł na Sadistic.pl, nawet nie wiedziałabym, o co chodzi - a tak musiałam z swoją naturą pedantycznie sprawdzić-czego żałuję.
Cieszę się,że za wczesnego młodu, jeżeli cokolwiek chciałam wysłuchać,obejrzeć,przeczytać, zagrać - trzeba było się popytać, zorganizować hajs na zgranie dyskietki, płyty czy ksero, (jeśli gry - to tylko "ruski rynek") - jako że była zrzuta, decyzję konsultowano z starszym bratem, jego kumplami, sąsiadami, nawet ojcem,ale na co padło...:) Na popularną piosenkę czekałam czasami pół?? dnia, żeby zgrać z radia FM na kasetę - a że nie miałam walkmana, pozostawało odtworzyć w głowie... a potem, z braku słuchawek, czekać na moment aż rodzice wyjdą z psem, żeby puścić sobie głośno...
Możesz powiedzieć - "o czym Ty kobieto p--------z w ogóle"?:)
P------ę o indywidualnym myśleniu. To co młodym wpaja PK, to to że w wieku 20 lat zarobił 1mln milion i ma klinikę, której założenie obrał z czynników czysto ekonomicznych, i w chuju ma wykształcenie.
Mnie za dzieciaka dręczono za słuchanie jakiegoś dziwnego Led Zeppelin,Queen,muzyku klasycznej, czytanie w kółko książek i "National Geographic", oglądanie "Z Archiwum X", bycie biedniejszą, gapienie się gwiazdy itp itd i co? Zer mi na koncie wielu nie przybyło, nikomu nie pomstuję, nie żyję nie biednie,ni bogato, zaś główne cele w karierze nie są zależne tyle od sakiewki, co od ciężkiej pracy w badaniach - dzieci w drodze nie mam.
Wiem, co to praca dorywcza,wiem, co to dłuższa wyczerpująca praca przy c-------h zarobkach. "Wykształciuchem" czyni tak naprawdę głód wiedzy, kiedy nie masz ku temu żadnych przesłanek, ani perspektyw - i tak czytasz pisma popularnonaukowe,czy i tak po cichu uczysz się jakiegoś języka,czy i tak poczytujesz literaturę piękną, czy i tak wchodzisz na specjalistyczne portale - czy choćby czytasz opowiadania fantasy. O----------z za prymitywnego robola, przypominając sobie ostatnią książkę, jakieś żywe marzenie; miast pogrążać się-snujesz plany.
Cenię swojego ojca, który dla własnej frajdy,wracając z pracy niezbyt "wypasionym" samochodem, słucha Pink Floyd'ów, Led Zeppelin'ów, The Doors, spija piwko dla relaksu, nie schlewając się nigdy, porobi w ogrodzie i do snu słucha słynnych operetek, co miesiąc kupując nową książkę, choć z zasypia przed 22. Studiował na Polibudzie, nie ma wzoru i teorii której by nie pamiętał, sam dla siebie uczy się szerzej angielskiego i niemieckiego, przegląda moje naukowe gazety. Jeździ w delegacje, na konferencje, ale zawsze mnie rozczula, kiedy - on mnie, jako małemu dziecku,opowiadał o fizyce,matematyce czy geografii - wiem coś więcej i mogę wytłumaczyć, szerzej opowiedzieć, wytłumaczyć. Oczywiście nigdy nie przyznaje mi racji:)) dopiero później,gdy nie ma:))
A więc,co chcę przekazać? Cieszę, że pomimo iż w moim domu nie raz zdarzało się coś, co współcześnie tyczyć może o patologię - miałam rodziców wtedy bardzo biednych, ale pracujących, po studiach. Dla nich z pewnością były to trudne czasy, ale do tej pory żywię wdzięczność rodzicielom za baty, jakie dostałam za nadmierne oglądanie TV, bo woleli, żebym czytała książki, i to takie, które zachwycą mnie po pierwszej stronie miast miejscu w rankingu.
Pomimo różnych progów ubóstwa, to właśnie zwykły bon ton, bogaty język, poszanowanie drugiego człowieka ponadczasowo świadczą o poziomie, niezależnym
od stanu konta. I niestety - tego nie uczą studia.... ani kursy....
Jeden swoimi "studiami" wspomni z pogardą w trakcie fizycznej harówki, drugi z owych studiów z dumą będzie przenosił skrzynie, snując konkretny plan, wcześniej bez goryczy na to przygotowany. Skoro tyle magistrów z roku na rok przybywa zaś dla uczelni nawet fikcyjny student do 6 tys?
Komentarze (1)
najlepsze
Pikeja czy Piotra Kaszubskiego? Bo już nie wiem. Oh wait, o Pikeju już wszyscy zapomnieli....wszystko jasne.