10,5 oprócz nazwy oznaczało również zawartość ekstraktu w tym piwie, co przy normalnym jasnym (przykładowo Tyskie, Lech) , które zawiera min. 12% oznacza rozwodnione siki. Nie ma się czym jarać.
@wanarek: Cały świat pije w knajpach piwa po 10% albo 11% ekstraktu i nawet wypuszcza w butelkach i puszkach wersje "beczkowe". Tylko w Polsce przez takich miłośników procentów i mózgotrzepów jak ty nie mogę się napić normalnej 'dziesiątki' w pubie (ratuje tylko z Pinty za kosmiczne pieniądze, no i Wrocławskie ze Lwówka), bo jak ktoś by u nas zrobił w knajpie wersję lżejszą
Nie jestem piwoszem i ciekawi mnie wasze zdanie. Czy w ślepym teście jesteście w stanie odróżnić np. takie 10,5 od np. Tyskiego. Albo Żubra od Wojaka itp. Ja np. odróżnię Cocacolę od Pepsi, Pepsi od Pepsi Max.
@trekkers: Sory, że po tak długim czasie odpowiadam ale tak, jestem w stanie odróżnić 10,5 od Tyskiego, z żurbem i wojakiem jest większy problem ale da się je rozróżnić. 10,5 to piwo bardzo lekkie mające jak w nazwie 10,5% ekstraktu a Tyskie ma około 12%. Przy zawartości alkoholu 4,7% to 10,5 musi być bardo mocno odfermentowane co powoduje, że smakuje jak alkoholowa woda. Dalej jeśli chodzi o żubra i wojaka to
Komentarze (186)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
@wanarek: Cały świat pije w knajpach piwa po 10% albo 11% ekstraktu i nawet wypuszcza w butelkach i puszkach wersje "beczkowe". Tylko w Polsce przez takich miłośników procentów i mózgotrzepów jak ty nie mogę się napić normalnej 'dziesiątki' w pubie (ratuje tylko z Pinty za kosmiczne pieniądze, no i Wrocławskie ze Lwówka), bo jak ktoś by u nas zrobił w knajpie wersję lżejszą
wchodziło się do sklepu i mówiło: Poproszę HB i EB, laski jeszcze coś krzyczały o OB :)