Wg mnie zmiany pójdą w takim kierunku że układ trawienny człowieka zacznie produkować znacznie większe ilosci gazów niż obecnie natomiast jelita, oprócz jednego głównego ujścia (afterburnera), będą miały też kilka dodatkowych odnóży które będą mieć swoje ujścia w pozostałościach kończyn.
Tak przystosowany osobnik, przy odpowiedniej diecie, będzie mógł z łatwością wykonywać skomplikowane manewry w stanie nieważkości.
Bezcelowe p!%$%$%enie o niczym. Jeśli kiedykolwiek miało by dojść do tego, że życie bez grawitacji będzie miało miejsce na taką skalę, że aż miały by zachodzić zmiany adaptacyjne w budowie ciała to prędzej technologia to skompensuje niż ludzkie ciała zaczyna się zmieniać na przestrzeni pokoleń. Na przestrzeni tysięcy lat zanim zaczęły by zachodzić jakiekolwiek zmiany adaptacyjne w genotypie bardziej prawdopodobne jest ze po prostu opanujemy grawitacje albo jakiś inny sposób na jej
@randomjuser: Ale nikt mu nie zabroni po prostu zastanowić się nad taką zagadką jaką sobie zadał ten naukowiec? Zresztą jego wypowiedź jest bardzo ciekawa. I wcale nie uważam żeby opanowanie grawitacji przyszło szybciej niż długotrwałe przebywanie w kosmosie (choć zamieszkania na stałe bez tego sobie nie wyobrażam).
Stopy by na pewno by nie zanikły tylko stały się chwytne jak u gibbonów, orangutanów itp. nadrzewnych naczelnych zaś ciało przypominałoby kluskę z kończynami.
Bardzo ciekawie o tym temacie pisał J. Zajdel w książce "Cylinder van Troffa", gdzie opisał kolonię "lunaków", którzy od kilku pokoleń żyli w niskiej grawitacji na księżycu.
Ponadto kiedyś na Discovery był program, w którym naukowcy przewidywali jak gatunek ludzki zacząłby się dzielić w wypadku kolonizacji kosmosu. Chodziło o różnice pomiędzy planetami z silną grawitacją, słabą grawitacją, warunkami klimatycznymi i wspominali o osobnej "rasie" pilotów - ludzi, którzy żyją tylko w strefie
Ciekawe co powstałoby zamiast nóg. Wg. mnie coś na kształt naszych górnych kończyn, ale o ograniczonej precyzji i zręczności - tylko do chwytania lub odbijania się od ścian dla zmiany kierunku lotu. Słabsze oczy. Taki człowiek (?) cały czas przebywałby w ograniczonych pomieszczeniach stacji lub pojazdów kosmicznych. Co ma też przełożenie na brak pigmentu - albinizm. Owłosienie też chyba nie byłoby mu potrzebne więc zostałoby całkowicie lub znacznie zredukowane.
@borikossss: Lęk wysokości mija po dwóch minutach przebywania gdzieś wysoko. Sam mam lęk wysokości. Kiedyś miałem większy, teraz go zmniejszyłem, bo po prostu zmuszam się do wchodzenia schodami na jakieś wieże kościołów, baszty itp., a przed wejściem wiem, że zejść też trzeba o własnych siłach.
Spróbuj, a nie pożałujesz. I najważniejsze - idąc schodami patrz tylko i wyłącznie w górę. Z zejściem sobie jakoś poradzisz, bo nie będziesz miał wyjścia.
Komentarze (13)
najlepsze
Tak przystosowany osobnik, przy odpowiedniej diecie, będzie mógł z łatwością wykonywać skomplikowane manewry w stanie nieważkości.
Ponadto kiedyś na Discovery był program, w którym naukowcy przewidywali jak gatunek ludzki zacząłby się dzielić w wypadku kolonizacji kosmosu. Chodziło o różnice pomiędzy planetami z silną grawitacją, słabą grawitacją, warunkami klimatycznymi i wspominali o osobnej "rasie" pilotów - ludzi, którzy żyją tylko w strefie
W jakimś opowiadaniu Zajdla byli też ludzie od kilku czy kilkunastu pokoleń lecący statkiem kosmicznym. Przypominali trochę tłuste ślimaki.
Sami
z tomu "Relacja z pierwszej ręki". (tzn. jest m.in. w tym zbiorze)
Wyszło mi, że
Spróbuj, a nie pożałujesz. I najważniejsze - idąc schodami patrz tylko i wyłącznie w górę. Z zejściem sobie jakoś poradzisz, bo nie będziesz miał wyjścia.