Mazer Rackham nie pamietam, żeby miał tatuaże na twarzy .. ciekawe kto wpadł na ten genialny pomysł. Zawodzi tez wiek głownego aktora. W ksiązce do szkoly został wysłany w wieku jakichs 7 lat - ledwie zaczał szkołe podstawową. A tu aktor widac ma jakies 15 lat.. ciekawe jak pokażą Groszka - tez mu dodadzą 10 lat czy w ogóle wytną jego role w filmie?
@Nystagmus: Też zdziwił mnie wiek aktora. Z książki pamiętam małe dziecko o (początkowo) typowo dziecięcej mentalności, zachowaniu i przemyśleniach, a na ekranie widzę gimnazjalistę którego pewnie co druga myśl to jak się dobrać do majtek koleżankom z planu...
Też nie pamiętam więc pewnie nie miał ani jednego tatuaża. To trochę niepoważny pomysł, by admirał całej ziemskiej kosmicznej floty kazał sobie wydziergać na twarzy tatuaż jak jakiś raper w więzieniu. Aleksander Wielki nie miał tatuaży na twarzy, Juliusz Cezar nie miał tatuaży na twarzy, Napoleon Bonaparte nie miał tatuaży na twarzy a Mazer Rackham w filmie ma tatuaże na twarzy. Debilizm.
Widowisko będzie świetne, ale chętniej obejrzałbym próbę ekranizacji Glizdawców, Lovelocka, czy Planety Spisek. Z całego cyklu Endera zawsze bardziej pociągały mnie Mówca i dalsze części.
Gra Endera to jedna z niewielu książek, do których wracam co kilka lat i czytam od nowa. Mam nadzieję że film dużo gorszy nie będzie (złudzeń co do tego, że będzie lepszy od książki też nie mam).
A czy to opowieść dla dorosłych czy dla dzieci? Każdy znajdzie coś dla siebie, jak w bajkach z CN. Dzieci sie śmieją z akcji, dorośli z tekstów...
I niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego często na forach ludzie piszą, że ciężko jest zekranizować Grę Endera? Czytałem tę książkę kilka razy i uważam, że to jedna z najlepiej nadających się do ekranizacji książek.
Są filmy opierające się jedynie na tym, że ktoś chodzi do szkoły i tam ma różne przygody. Gra Endera to ma.
Pierwszy raz czytałem Grę Endera jakoś w wieku 10 lat i bez problemu zrozumiałem. Dzieci nie muszą rozumieć wszystkiego, by był to dla nich zarąbisty film. W końcu nie z samych psychologicznych gierek składa się Ender. Jest w nim całkiem sporo efektownej akcji.
Dlatego też ciezko znaleść 10 letnich aktorów ktorzy beda w stanie przekonywująco zagrać swoja role - na tyle by usatysfakcjonować dojrzałą publike.
@Nystagmus: Akurat "Gra Endera", jak sam autor przyznaje, jest kierowana do dzieci. Kolejne części cyklu są już "poważniejsze". Później próbował wrócić do tego stylu, pisząc "Cień Endera".
Problemem jest specyfika medium. Pisarz może sobie pozwolić na wiele więcej niż filmowiec. O ile wizualnie można już za sensowne pieniądze oddać lepiej lub gorzej każdy pomysł autora, to kwestia wewnętrznych przemyśleń bohatera pozostaje miejscami nie do przeskoczenia.
No i jest jeszcze kwestia obyczajowa. W tej dziedzinie też pisarzom wolno więcej. Powieść Sci-Fi, gdzie w postapokaliptycznym świecie bohaterkami są piętnastoletnie prostytutki? Nikt nie mrugnie okiem. Ale niech ktoś to spróbuje sfilmować, pamiętacie burzę nad "Taksówkarzem"?
Komentarze (34)
najlepsze
Też nie pamiętam więc pewnie nie miał ani jednego tatuaża. To trochę niepoważny pomysł, by admirał całej ziemskiej kosmicznej floty kazał sobie wydziergać na twarzy tatuaż jak jakiś raper w więzieniu. Aleksander Wielki nie miał tatuaży na twarzy, Juliusz Cezar nie miał tatuaży na twarzy, Napoleon Bonaparte nie miał tatuaży na twarzy a Mazer Rackham w filmie ma tatuaże na twarzy. Debilizm.
A czy to opowieść dla dorosłych czy dla dzieci? Każdy znajdzie coś dla siebie, jak w bajkach z CN. Dzieci sie śmieją z akcji, dorośli z tekstów...
I niech mi ktoś wyjaśni, dlaczego często na forach ludzie piszą, że ciężko jest zekranizować Grę Endera? Czytałem tę książkę kilka razy i uważam, że to jedna z najlepiej nadających się do ekranizacji książek.
Są filmy opierające się jedynie na tym, że ktoś chodzi do szkoły i tam ma różne przygody. Gra Endera to ma.
Są
Pierwszy raz czytałem Grę Endera jakoś w wieku 10 lat i bez problemu zrozumiałem. Dzieci nie muszą rozumieć wszystkiego, by był to dla nich zarąbisty film. W końcu nie z samych psychologicznych gierek składa się Ender. Jest w nim całkiem sporo efektownej akcji.
Ciężko ale producent ma
Problemem jest specyfika medium. Pisarz może sobie pozwolić na wiele więcej niż filmowiec. O ile wizualnie można już za sensowne pieniądze oddać lepiej lub gorzej każdy pomysł autora, to kwestia wewnętrznych przemyśleń bohatera pozostaje miejscami nie do przeskoczenia.
No i jest jeszcze kwestia obyczajowa. W tej dziedzinie też pisarzom wolno więcej. Powieść Sci-Fi, gdzie w postapokaliptycznym świecie bohaterkami są piętnastoletnie prostytutki? Nikt nie mrugnie okiem. Ale niech ktoś to spróbuje sfilmować, pamiętacie burzę nad "Taksówkarzem"?