Mam klienta, o którym pisałem w jakimś komentarzu wcześniej. Klient ów, jest doktorem medycyny, oprócz tego zaangażowanych narodowcem, wielkim patriotą i aktywnym komentatorem zachodzących w naszej przestrzeni zjawisk.
Ostatnio opowiedział mi ciekawą historię, w którą uwierzyłem i postanowiłem się nią z państwem podzielić.
Otóż podczas ostatnich wyborów parlamentarnych, pan doktor był przewodniczącym komisji wyborczej w jakimś tam okręgu. Pierwsze co zrobił po otwarciu lokalu, to zabranie wszystkich długopisów będących do dyspozycji komisji i zastąpienie ich ołówkami, które przyniósł ze sobą. Reakcja - mówiąc krótko - raban. Po pół godzinie krzyków ze strony członków komisji, popartych argumentami 'że skoro dali długopisy to będą długopisy, a nie ołówki' i im podobnymi, pan doktor oznajmił, że nagrywa całą sytuację dyktafonem, po czym towarzystwo się uciszyło i robiło sobie notatki i obliczenia przy pomocy ołówków.
Efekt - 0 (zero) głosów nieważnych oddanych w jego obwodzie głosowania.
Ile w tym prawdy, wie tylko pan doktor, ale ta historyjka dała wiele do myślenia, bo wynika z niej, że wynika głosowań parlamentarnych są nie tylko efektem łbów napchanych gównem płynącym z telewizji, ale też celowym unieważnianiem głosów na odpowiednie partie, przez popłaconych srebrnikami członków komisji wyborczych.
Komentarze (15)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
@CreativePL: hm.... przecież tam jest właśnie o fałszowaniu, mówisz, że dziw cię bierze, że nikt nigdy o tym w mediach nie pisze no to dałem ci link
A sąsiadka raz, przez roztargnienie, umalowała sobie tylko jedno oko i tego właśnie dnia nie trafiła szóstki w totka. Przypadek?