Paranoja z paru względów. Pani się nie dziwię, bo desperacja robi swoje. Straszne jest tylko to, że taką sytuację uznaliśmy za normę:
Cwaniak (pracodawca) szuka frajera do pracy za darmo, ale zmusza go jeszcze, żeby znalazł innego frajera (urząd, a pośrednio podatnika), który to wszystko zasponsoruje. Plan nie wychodzi, bo podatnik daje ograniczoną ilość pieniędzy, a nad niedoszłym stażystą i wspaniałomyślnym pseudopracodawcą lituje się opiniotwórcza gazeta nie zauważając całej serii patologii.
@Ratll: Gdyby był potrzebny. Niestety, pracodawca jeszcze dostaje kasę za to, że trzyma takiego stażystę. I w tym momencie już biorą, czy potrzebują, czy nie.
Jestem przedsiębiorcą, a uważam, że te staże podobnie jak wszelkie dotacje unijne to najwieksza patologia jaka może być. Prowadzę malutką firmę, nie zatrudniam nikogo, korzystam z usług innych jednoosobowych firm/freelancerów. Wszyscy w takim układzie są bardzo zadowoleni. Ja mam usługi bardzo dobrych specjalistów i to tylko wtedy gdy potrzebuje i wteyd kiedy mam na to pieniądze, oni mają za to płacone na prawdę godziwe zarobki (min. 30 zł netto/h za prostsze prace,
@chanelzeg: niby masz rację... ale skoro stać Cię na mieszkanie za gotówkę czy nowe auto co 4 lata, to co to jest 16tysi? - to w końcu inwestycja o dużym stopniu ryzyka. Sam znajomy to chyba korzysta z usług naciągaczy a nie firm, skoro 3 razy się naciął, albo faktycznie nie spełnia kryteriów
Bo ludzie, którzy pierwszy/drugi raz piszą wniosek o dotację jeszcze nie mają pojęcia czego nie można wpisywać. Pracowałem w firmie dotowanej przez UE, która dostała 800 tysięcy bez problemu, bo zgłosiła się do firmy "piszącej wnioski na zamówienie" właśnie za prowizję. I oni powiedzieli nam od razu czego nie można wpisywać, a także o kilku przypadkach o jakich słyszeli.
Przykład 1: zakładasz portal, który ma recenzować telefony komórkowe/smartfony
To ktos ma jeszcze zludzenia, ze urzedy pracy szukaja bezrobotnym zajecia? Oni potrafia znalezc zatrudnienie ale tylko znajomym i u siebie. Dlatego wcale sie nie dziwie, ze nie podobaja im sie plany Ministerstwa Pracy, zeby uzaleznic ich wyplaty od wynikow swojej "pracy".
@cosciekawego: Mój znajomy pokazał mi listę szkoleń zaplanowanych na 2013 rok. Każde szkolenie ma 10 miejsc. k$!$a, w mieście gdzie żyje ponad 200 tysięcy ludzi oferują szkolenie dla 10 osób? Paranoja.
@takrodzisiegniew: Jak być upierdliwym petentem w urzędzie pracy, to dopiero sztuka. Zamiast wziąć się za robotę, to dawać pracę tym urzędnikom z UP, tak to my drugiej Japonii nie zbudujemy.
Ale o co chodzi? Jakby ten urząd tak na lewo i prawo rozdawał kase na staże, żeby pracodawca mógł się "zastanowić" przez kilka miesięcy czy przyjąć kogoś do pracy czy nie to już w ogóle by była niezła patologia i wyciąganie rąk po kase od państwa. Druga sprawa prawo jazdy. Po pierwsze rzeczywiście, po co jej ono? Skoro nie ma samochodu (jeśli ma to powinna też mieć kase na prawko) to jak
@zalozylemspecjalniekonto: Właśnie, ja też bym chciał żeby urząd mi zasponsorował prawko. Po co utopiłem wszystkie pieniądze z osiemnastki i jeszcze było mało, musiałem pracować na czarno (jednocześnie chodząc do technikum), żeby zrobić prawo jazdy. A paniusia przez 12 lat dorosłości nie zdążyła sobie odłożyć i chce teraz za darmoszkę.
Nie wiem jakie były założenia przy powstawaniu Urzędów Pracy ale jedyne co im się udaje to psucie rynku bezpłatnymi stażami, szkoleniami czy dotacjami (o kosztach bytu tej instytucji nie wspominając).
Urzędnicy nie pozwolą tak łatwo tego zlikwidować ale może by tak chociaż zmienili specyfikę pracy?
Proponuję, żeby UP nie dostawał (jak to teraz ma miejsce) pieniędzy za to, że jest większe bezrobocie (im więcej bezrobotnych to więcej urząd dostaje kasy - paranoja).
@rostu: Kiedys mi babcia opowiadala ze za komuny to sie szlo do takiego urzedu i dostawalo kwitek na przydzial do zakladu i nie bylo gadania. Czasami nawet milicja jak widziala ze ktos sie wloczy bez celu o nieprzyzwoitych porach po miescie (czyt kiedy normalny czlowiek pracuje) potrafila takiego odstawic do UP :]
@Altar: no to moje cool story. zgoosilem sie kiedys do UP wlasnie bedac w podobnej sytuacji jak bohaterka artykulu. mialem firme ktora zasugerowala mi ze przyjka mnie do pracy jak pojde po dotacje do UP. Takie byly wtedy doplaty do pensji przy tworzeniu nowego miejsca pracy. Zarejestrowalem sie i musialem odczekac 3 miesiace, w miedzyczasie zaproponowali mi staz w lokalnym sanepidzie. mialem pracowac w administraci/ksiegowosci. poszedlem na rozmowe, i jakas mloda
Kiedyś miejsce w którym pracowało się bez wynagrodzenia, nazywało się Obóz Pracy - też zdobywało się doświadczenie pracy i życia w obozie. Dziś aktualna nazwa, tylko uwspółcześniona i nowoczesna to instytucja stażu. Mój kraj taki piękny...
Komentarze (108)
najlepsze
Cwaniak (pracodawca) szuka frajera do pracy za darmo, ale zmusza go jeszcze, żeby znalazł innego frajera (urząd, a pośrednio podatnika), który to wszystko zasponsoruje. Plan nie wychodzi, bo podatnik daje ograniczoną ilość pieniędzy, a nad niedoszłym stażystą i wspaniałomyślnym pseudopracodawcą lituje się opiniotwórcza gazeta nie zauważając całej serii patologii.
@chanelzeg:
Bo ludzie, którzy pierwszy/drugi raz piszą wniosek o dotację jeszcze nie mają pojęcia czego nie można wpisywać. Pracowałem w firmie dotowanej przez UE, która dostała 800 tysięcy bez problemu, bo zgłosiła się do firmy "piszącej wnioski na zamówienie" właśnie za prowizję. I oni powiedzieli nam od razu czego nie można wpisywać, a także o kilku przypadkach o jakich słyszeli.
Przykład 1: zakładasz portal, który ma recenzować telefony komórkowe/smartfony
Hie hie, nowy dział gospodarki.
Ta paniusia z UP czuje się za pewnie w swojej pracy, nie spotkała jeszcze upierdliwego petenta typu mnie:)
@takrodzisiegniew: Jak być upierdliwym petentem w urzędzie pracy, to dopiero sztuka. Zamiast wziąć się za robotę, to dawać pracę tym urzędnikom z UP, tak to my drugiej Japonii nie zbudujemy.
Urzędnicy nie pozwolą tak łatwo tego zlikwidować ale może by tak chociaż zmienili specyfikę pracy?
Proponuję, żeby UP nie dostawał (jak to teraz ma miejsce) pieniędzy za to, że jest większe bezrobocie (im więcej bezrobotnych to więcej urząd dostaje kasy - paranoja).
Ahhh socjalizm...