Dzień Lenia - Infografika
Codzienne życie nas kosztuje, to oczywiste. Ale czy może kosztować mniej? Otóż może - w sam raz na wakacje… Policzyliśmy, ile pieniędzy traci z roku na rok przeciętny Polak, wcale nie zyskując na tym czasu.
poradnikinwestowania z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 54
Komentarze (54)
najlepsze
Ja się wypowiem: inwestował w opresje i nikogo nie oszczędzał ; )
1. Koszt paliwa oczywiście większy niż komunikacji. A jaki koszt polopiryny i innych leków, prania brudnych ubrań i zmarnowanego czasu od stania i czekania na przystankach,w zimnie, w mokrym marznącym deszczu? Tego nie liczymy? Ja mam buty suche i jestem zdrów. Dopóki mnie tylko stać będę jeździł samochodem.
2. Obiady w stołówce zakładowej: kupuję je za 10-12zł. a nie za 25zł. Koszty nie obejmują przygotowania posiłku (energia). Surowe bedę jadł? Kwota naciągana.
3.
Ogólnie jestem za segregowaniem śmieci. Nowa decyzja rady miasta daje 2 stawki u nas. 10zł/os za posegregowane, i 12zł za nieposegregowane - śmiech na sali. Jak wspomniałem. Prywatna firma bardziej dbała o ekologię niż miasto, bo plastik i szkło odbierała za darmo a resztę śmieci niesegregowanych za 24zl/m-c. O ile wiem inne gminy mają jeszcze lepsze pomysły i uzależniają opłaty od zużycia wody. Totalna aberracja! Dlatego w systemie w jakim obecnie żyjemy nie ma bodźców ekonomicznych do segregacji albo są bardzo słabe.
Co do jazdy autobusem: co do zasady komunikacja jest OK ale promowanie jej w obecnej chwili to jakieś nieporozumienie. Miałem awarie samochodu musiałem używać komunikacji. Skończyło się na tym, że dotarłem do domu pieszo bo następny autobus był za 30 minut. Tyle właśnie zajęło mi dojście do domu. Jak komunikacja będzie na poziomie to mogę się przesiąść. W tej chwili widzę poważne
My jednak nie wyssaliśmy tych danych "z palca", a oparliśmy je na codziennych obserwacjach "z życia wziętych". Oczywiście, chcielibyśmy stworzyć infografikę uwzględniającą zmienne takie jak specyfika komunikacji w każdym mieście, koszty jedzenia w każdej restauracji/sklepie itd., ale wciąż pracujemy nad algorytmem zliczającym te dane. ;)
a teraz załóżmy że nagle nikt nie odkręca wody podczas mycia zębów bo zobaczył infografike na wykopie i rachunek przychodzi na 250zł - w kasie spółdzielni czy wodociągów brakuje połowe tego co było rok temu - co robi spółdzielnia? podwyższa cenę współmiernie do obecnego zużycia i zysków z przed roku..
i tyle
A tak wogole to zeby zaoszczedzic moznaby wiele roznych rzeczy robic w pracy :> myc zeby, myc sie wogole, pic nieswoja kawe, jest wiele mozliwosci oszczedzania
Zrobienie sobie obiadu nawet dajmy na to na cały tydzień w jeden dzień to ok 6h. Trzeba się zastanowić co jest warte więcej ten czas, czy może w 6h nie zarobi się dużo więcej pracując?
To samo z dojeżdżaniem do pracy.
Np. dojazd co pracy własnym samochodem będzie szybszy, załóżmy że w jedną stronę oszczędzimy 15 min, daje nam to 30 min dziennie, czyli 10h miesięcznie (20 dniowy tydzień pracy). 10h = 168zł miesięcznie oszczędzimy naszego czasu. Rocznie 2016zł. Jak ktoś zarabia więcej niż średnią krajową to opłaca mu się jeździć samochodem.
Przygotowanie obiadu można liczyć że zejdzie co najmniej godzinę więcej niż czas spędzony w restauracji/barze (mowa o normalnym jedzenie, a nie z torebki), nie trzeba zmywać i siedzieć nad garnkami . Godzinna dziennie da nam 16,8*365 = 6132 zł rocznie.
I
2. Gdzie bilet miesięczny, normalny, kosztuje 80zł przy dojeździe do pracy 10km?
3. Z gotowaniem w pełni się zgadzam. Robiąc własne posiłki nie tylko zyskujemy na zdrowszym jedzeniu ale oszczędzamy masę pieniędzy, wychodzi nie tylko taniej niż jedzenie na mieście ale także taniej niż jakiekolwiek garmażeryjne posiłki. Tylko ta
Dziękuję, jadę autem :)
Powielasz błędny pogląd, że dojeżdżanie do pracy komunikacją miejską eliminuje potrzebę posiadania auta w ogóle.
@LeftShift: Pociąg, autobus, samolot... Kto powiedział, że na wakacje to już tylko własną bryką?
A siedzenie cały dzień w ciszy (bez niczego grającego w tle) może nawet doprowadzić do depresji.
Teraz pytanie - czy warto przez cały rok marznąć na przystankach, siedzieć w ciszy, uczyć się dodatkowych nawyków żeby oszczędzić parę groszy, tracić dodatkową godzinę żeby przygotować sobie posiłek (który przy spożywaniu będzie zimny, ewentualnie odgrzewany - nie pierwszej świeżości, a dodatkowo pewnie mniej smaczny i mniej zróżnicowany), włączać wszystkie urządzenia z powrotem do prądu żeby móc je użyć mimo że normalnie byłyby na naciśnięcie przycisku na pilocie, etc. żeby po roku takiego życia mieć parę groszy na wakacje?
Zapewniam