Półpoście w sąsiedniej wsi.
Dziś na mikro pisałem, że w sąsiedniej wsi nocą było Półpoście. Mama, która rano tamtędy jedzie do pracy, mówiła, że wozy stały w poprzek drogi, na przystanek zaciągnięto drewaniany wychodek, pozdejmowano gospodarzom bramy z zawiasów, pozamalowywano okna. Psikusów nie robiono tylko tym, którzy cała noc nie spali bo pilnowali obejścia. Wyruszyłem tam zobaczyć te obyczaje, ale spóźniłem się trochę i zdjęć jest ledwie kilka. Dlatego ponadrabiam trochę tekstem.
Nie tylko w internetach dworują sobie z PKP.
Półpoście to pierwszy wiosenny obrządek. Choć jego datę ustala się według rachuby świąt katolickich (w połowie Wielkiego Postu), to z Kościołem nic wspólnego nie ma - a wręcz przeciwnie. Jest to bowiem święto... Łamania Postu, czyli głośna i huczna zabawa w środku okresu nakazującego zadumę i oszczednosci. Możnaby się też w tym pewnie dopatrzeć jakiegoś przełamywania zimy, świętowania pierwszych oznak wiosny.
Tu sławojka wyniesiona na przystanek. Na żądanie, znak jest po drugiej stronie.
Dawniej tradycyjnie tłuczono stare naczynia, kawalerowie wrzucali do domów panien garnki wypełnione popiołem, zamalowywali drzwi i okna wapnem. Psikusy się pozminiały wraz z czasami, ale malowanie na biało pozostało. Okna we wsi już były czyste, więc chyba akryl. W mieście łobuzy by pewnie niezmywalnymi sprejami wszystko mazały.
Napis na drodze.
Napisów było dużo, nie robiłem zdjęć każdemu. Żartownicy mieli chyba dziurawe wiaderko, bo drogę znaczył ślad wykapanej farby. Po trajektorii tego śladu można było wywnioskować, że sprawcy nie byli trzeźwi.
Tu napis i fragment wspaniałej maszyny, Wigry 3, która służy mi już 19 lat.
Jeśli ktoś wam kiedyś zrobi psikusa i rano wóz będzie na dachu stodoły, to nie głowcie się nad tym, jak oni to tam wtargali. To stary sposób, wóz się rozkręca, wnosi w częściach, i składa z powrotem na dachu. Tu niestety nie zarejestrowałem takiego przypadku, więc musicie się zadowolić belą słomy wytarganej na pobocze przy Bozince.
W ogóle na tych wsiach mnóstwo jest takich figurek, kiedyś pofotografuję i zrobię inny wykop. To też taki trochę pogański zwyczaj, że te słupy z figurkami są zawsze umajone i stoją prawie na każdym zakręcie. Nie za bardzo u mnie z wiarą, ale do Bozinek modlę się chętnie.
Z tego Półpościa to chyba tyle. Ale, że wpadłem w sentymentalny nastrój, to jeszcze kilka.
Tak wygląda ta kraina, która rozciąga się poza monitorami i szklanymi wieżami:
Ziemia tu licha, sam piach. I pomyśleć, że o ten piach tyle krwi przelano.
A w takiej chacie kiedyś mieszkałem. Tylko dach mieliśmy z blachy, nie z eternitu.
W sklepach to, co najpotrzebniejsze, napoje i chemia:
Narkusy i podróżnicy po swoich głowach też znajdą coś dla siebie, na którejś z tych łąk rosną jesienią haluny:
No, to tyle.
Komentarze (98)
najlepsze
Znajomi szczególnie "upodobali" sobie bramę pewnego gospodarza którą zdejmowali i zwykle wnosili wysoko na dach lub do sąsiadów