Więzień obozu Bergen-Belsen .. mój stryj Stanisław.
Witam wykopowiczów.
W związku z wykopem odnoszącym się do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen, obiecałem udostępnić skany dokumentów związanych z działalnością tego obozu po jego wyzwoleniu. Staram się być słowny, więc wstawiam swoje pierwsze znalezisko.
Na początku pozwólcie że przedstawię Wam mojego stryja.
Stanisław Cieślak, urodzony 30 kwietnia 1918 r. w Krzymowie, powiat koniński, województwo poznańskie.
Od urodzenia pomagał oraz pracował w gospodarstwie rolnym rodziców, o powierzchni 2,5 ha (sam zawsze mówił że to było "karłowate gospodarstwo rolne:). Ukończył 7 klas szkoły podstawowej w Krzymowie w roku 1932, a następnie mimo pracy na roli rozpoczął naukę w Gimnazjum Korespondencyjnym.
Losy stryja podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku nie są mi niestety bliżej znane. W roku 1942 został wywieziony do obozu Bergen-Belsen, położonego w Dolnej Saksonii w Niemczech.
Obóz został wyzwolony 15 kwietnia 1945 przez 63 Pułk Artylerii Przeciwpancernej ppłk. Richarda Taylora z brytyjskiej 11 Dywizji Pancernej.
Po wyzwoleniu niestety mimo opieki medycznej zmarło jeszcze z wycieńczenia oraz chorób ok 13 000 więźniów. (w czasie "działalności" obozu ok 70 000)
Wyzwolenie obozu nie oznaczało niestety dla więźniów szybkiego powrotu do domu. Jednak czas spędzony w obozie sami więźniowie przy pomocy władz amerykańskich oraz brytyjskich organizowali do maksimum. Powstawały szkoły zarówno podstawowe jak i gimnazja. Więźniowie organizowali kursy zawodowe, a nawet pocztę.
Stryj będąc w wyzwolonym obozie uczęszczał do Polskiego Gimnazjum Ogólnokształcącego. Jego rozwiązanie zbiegło się z powrotem więźniów do domów rozsianych po całej Europie.
Był to rok ........ 1947.
Mój stryj od razu po powrocie objął funkcję nauczyciela w szkole podstawowej w Krzymowie. W roku 1951 zrezygnował ze stanowiska i przyjechał na Dolny Śląsk. Osiadł na stałe w Świdnicy, gdzie prowadził dość aktywne zawodowo życie, głównie jako specjalista do spraw szkoleń zawodowych.
Fantastyczny człowiek, pełen ciepła i zrozumienia dla młodych ludzi. Kolekcjoner wszelakich staroci oraz drobnostek o wartości historycznej. Tropiciel zbrodni w Katyniu. ( informacje od tym że zbrodni dokonała armia radziecka dotarły do Niego jeszcze w obozie Bergen-Belsen, mówił o tym niestety zbyt głośno oraz przekazywał te poglądy swoim uczniom w szkole .... zaowocowało to na szczęście "tylko rezygnacją ze stanowiska" oraz zmianą miejsca zamieszkania )
Zmarł w roku 1992.
Mam nadzieję że nie zanudziłem nikogo rodzinnymi opowieściami.
Poniżej wstawiam obiecane skany.
Z lewej strony stryj Stanisław wraz z młodszym bratem Hieronimem. Zdjęcie pochodzi z ok roku 1935.
Hieronim Cieślak był moim dziadkiem. ( w 1939 był artylerzystą, przesiedział w obozach praktycznie całą wojnę, z czego 3 lata w obozie KL Treblinka, aż do jego wyzwolenia )
Wezwanie na obowiązkowe badania obozowe, już po wyzwoleniu.
"Pleuritis sicca" czyli zapalenie opłucnej, bardzo często ze względu na stan zdrowia taki wpis był potwierdzeniem wyroku śmierci wydanego przez Niemców, a nie wykonanego przez nich ze względu na brak czasu.
Poniżej zamieszczam pojedyncze skany znaczków z poczty obozowej oraz grafik obozowych.(mam potwierdzenie że grafiki obozowe były wypożyczane na wystawy muzealne)
Jeżeli będą zainteresowani .... zrobię więcej skanów i osobne znaleziska.
Komentarze (17)
najlepsze
Co do informacji stryja odnośnie Katynia. Z jego sporadycznych opowieści obozowych wynikało że
Nie wiedziałem jakimi słowami to odpowiednio ująć.
Mimo że udało im się przeżyć obóz i uniknąć śmierci z rąk Niemców, to umierali z powodu konsekwencji samego długiego pobytu w obozie.
Czy to nie było wydanie wyroku śmierci lecz z odroczeniem ?
Od siebie mogę dodać takie małe cool story.
Mój pradziadek (też Stanisław) podczas wojny trafił do jakiegoś obozu jenieckiego w Niemczech, szczegółów niestety nie znam.
Razem z kolegami postanowili stamtąd uciec. Wyższy stopniem żołnierz (chyba jakiś major) narysował im mape, pozaznaczał drogi którymi mogą iść, gdzie są patrole itd. Jeńcy tam pracowali na polach i pewnego dnia gdy była ich kolej, poszli z taczkami na to pole, ale trochę się
Dziadkowie za strony mojej matki byli wywiezieni na takie prace przymusowe. Dziadek pracował u niemieckiej wdowy gdzieś w Bawarii. Po roku "uciekł" wraz z papierami oraz ciuchami zmarłego męża wdówki, a po wielu perypetiach do
#coolstory z prawdziwego zdarzenia.
Dziadek dał się namawiać na zwięzłe i konkretne opowieści? Może sam z siebie to robił?
Ciekawym