Uwierz mi, bardzo dziwnym. Znam temat może nie z drugiej, ale trzeciej strony. W sumie nadałby się na podobny, osobny artykuł :) pokrótce przedstawię:
Otóż pracuję w firmie, która dostała ogromną wręcz dotację unijną na prace badawczo-rozwojowo-wdrożeniowe (1.4-4.1) nad technologią utylizacji odpadów. Problem polega jednak na tym, że choć całą technologię, dodajmy, że bardzo innowacyjną, opracowali nasi naukowcy (pracujący w firmie) Unia wymaga, aby sprawdzili to naukowcy niezależni z jakiejkolwiek
@Banek3000: Świat nauki? A z muzyką nie jest podobnie? Jeśli jesteś mało znanym artystą to musisz zapłacić aby twój utwór został odtworzony na antenie, gdy jesteś znany to tobie płacą za granie twoich utworów.
to chyba standard ze trzeba upominać się o swoje. Nie wiem jak można robić interesy (sprzedawać, kupować coś) i liczyć na dobrą ofertę bez żadnego targowania się. Prócz robienia zakupów w spożywczaku.
Autor artykułu chyba nie ma zbyt wielkiego pojęcia, jak funkcjonują publikacje naukowe.
Otóż naukowiec publikuje nie tylko po to, a nawet nie przede wszystkim po to, zby jego publikacja dotarła do jakichkolwiek odbiorców.
Naukowiec publikuje przede wszystkim po to, żeby miec kolejną pozycję do oceny swojego dorobku naukowego, od której to oceny zależy jego dalsza kariera zawodowa.
A w ocenie dorobku naukowego liczą się publikacje w ściśle okreslonych "prestiżowych" czasopismach (tzw. lista
Tekst bardzo ciekawy, bo rzeczywiście porusza znaczący problem w świecie nauki, o którym dotychczas niewiele się mówiło. Dostrzegam jednak pewien problem - autor najwidoczniej porusza się w ciut innych kręgach, zapewne bardziej znaczących na rynku osób, niż ja. Gdy ze znajomymi kilka razy chcieliśmy coś wydać, podstawową kwestią dla wydawnictwa było to, ile możemy dorzucić do druku oraz zagwarantowanie, że publikacja nie ukaże się w sieci. Dlatego metoda "wystarczy powiedzieć" jest całkiem
W tym temacie interesującą kwestią jest praca w charakterze informatyka w firmie. Otóż firma może przejąć prawa majątkowe do stworzonych programów i aplikacji przez osobę zatrudnioną w danym przedsiębiorstwie, ale autor (twórca danej aplikacji, czyli pracownik) nie może zrzec się osobistych praw autorskich - umowy o pracę mają dziwne kruczki z przejęciem praw do tego co wykonasz. Dlatego więc po utracie pracy można korzystać z kodów źródłowych, aby rozwijać i tworzyć coś
@Zakopianczyk: znam ten temat od strony grafika. Podpisując umowę o pracę automatycznie przekazujesz pracodawcy pełnię praw majątkowych do wykonanego dzieła, oczywiście jeśli to dzieło wykonujesz w czasie pracy i jest ono częścią Twoich obowiązków (przykład: sprzątaczka może zrobić cudowny projekt, ale nie należy to do szefa ponieważ jej obowiązkiem nie jest projektowanie). Jeżeli pracodawca nie wykorzysta Twojego dzieła przez dwa lata (tu przydałoby się potwierdzenie tego, bo nie wiem czy ten
@karol3wr: Wszystko z umiarem. Ochrona patentowa przełomowego wynalazku który się samemu wymyśliło jest jak najbardziej zgodna z duchem tego kto to wymyślił. Ale firmy patentujące każdą jedną rzecz (jak już słynne zaokrąglone rogi) to już nie w tym rzecz. (;
Komentarze (39)
najlepsze
Dziwnym jest świat nauki.
Uwierz mi, bardzo dziwnym. Znam temat może nie z drugiej, ale trzeciej strony. W sumie nadałby się na podobny, osobny artykuł :) pokrótce przedstawię:
Otóż pracuję w firmie, która dostała ogromną wręcz dotację unijną na prace badawczo-rozwojowo-wdrożeniowe (1.4-4.1) nad technologią utylizacji odpadów. Problem polega jednak na tym, że choć całą technologię, dodajmy, że bardzo innowacyjną, opracowali nasi naukowcy (pracujący w firmie) Unia wymaga, aby sprawdzili to naukowcy niezależni z jakiejkolwiek
@Banek3000: Świat nauki? A z muzyką nie jest podobnie? Jeśli jesteś mało znanym artystą to musisz zapłacić aby twój utwór został odtworzony na antenie, gdy jesteś znany to tobie płacą za granie twoich utworów.
@anna-baranowska-9216:
W sumie fakt, większość doktoratów w Polsce roztrząsa tak niesamowite tematy, że obrona to dwie godziny wstydu a potem tytuł na całe życie.
Otóż naukowiec publikuje nie tylko po to, a nawet nie przede wszystkim po to, zby jego publikacja dotarła do jakichkolwiek odbiorców.
Naukowiec publikuje przede wszystkim po to, żeby miec kolejną pozycję do oceny swojego dorobku naukowego, od której to oceny zależy jego dalsza kariera zawodowa.
A w ocenie dorobku naukowego liczą się publikacje w ściśle okreslonych "prestiżowych" czasopismach (tzw. lista
Komentarz usunięty przez moderatora
ale to jest prawo do powiedzenia, że to właśnie twoje dzieło nic więcej.
Pierwsze słyszę taką interpretację możesz powiedzieć skąd masz taką wiedzę?