Stracimy wszystkie perły polskiego kina
Najlepsze ze starych, polskich filmów zalegają w archiwach. Choć taśmy z każdym dniem niszczeją, brakuje pomysłu i pieniędzy na ich uratowanie - pisze DZIENNIK.
ATAKA z- #
- 48
Najlepsze ze starych, polskich filmów zalegają w archiwach. Choć taśmy z każdym dniem niszczeją, brakuje pomysłu i pieniędzy na ich uratowanie - pisze DZIENNIK.
ATAKA z
Komentarze (48)
najlepsze
Ale oczywiście, warto by to było zdigitalizować; tylko nie oszukujmy się - pewnie nie jest to decyzja
Co Ty p$@!#%$isz? Te, które zdobyły uznanie zostały już odrestaurowane, bo jest na nie rynek za granicą ("Sanatorium pod klepsydrą", "Rękopis znaleziony w Saragossie", "Popiół i Diament", "Nóż w Wodzie", "Eroica" itp. itd.). A skoro istnieją finansowane z podatków lub abonamentu twory typi instytut filmowy, który finansuje ścierwa typu 'Hiena' znalezienie pieniędzy na restaurację mniej znanych obrazów nie powinno być problemem.
Przed wojną sukcesów zagranicznych za dużo nie było, bo filmy szły głównie na rynek wewnętrzny. Większość polskich filmów niemych zaginęła podczas wojny, w pożarach albo po prostu rozleciała się gdzieś w wilgotnej piwnicy - celuloid nie jest zbyt wytrzymały. Filmów dźwiękowych za to zachowało się sporo. To były głównie komedie muzyczne, aczkolwiek nie odbiegające standardem od amerykańskich! Do dziś w TV czasem można zobaczyć "Jadzię" albo "Czy Lucyna to dziewczyna?". Ale przedwojenne filmy to nie tylko "mainstreamowe" kino gatunków - np. patriotyczny dramat "Młody las" Lejtesa został wyróżniony na festiwalu w Moskwie w 1935 roku (podobno Aleksandrow i Kozincew byli wniebowzięci, a Pudowkin utrzymywał, że widzowie płakali), "Dybuk" Mosze Waksa to z kolei świetnie sprzedane kino żydowskie.
Powojenny socrealizm to nie za ciekawy okres, ale na fali odwilży w 1956 r. ujawnił się cały pejzaż rodzimej kinematografii. 'Wypłynęła' polska szkoła filmowa (uważana na zachodzie za najważniejszy powojenny nurt w bloku wschodnim) i fenomenalne młode kino: Skolimowski i Konwicki zdobywali nagrody w Belgii i we Francji, Morgenstern w San Francisco, plus oczywiście sztandarowi uznani za granicą twórcy czyli Wajda (Złota Palma w Cannes) i Polański (wiadomo). No i Wojciech Has, którego zachwalają Scorsese i Coppola (słyszałem gdzieś, że Tarantino też). A dokumentaliści? Czarna seria, Karabasz, potem Kieślowski. Co prawda ten ostatni zyskał uznanie na arenie międzynarodowej dopiero pod koniec kariery, ale do dziś w Paryżu tradycją są całościowe retrospektywy jego