12 km/h? Chyba komuś coś się pomyliło :D Domyślam się, że chodziło o 120km/h i stąd pytanie do @Paralotnia: Co jest nie tak w argumentacji prezesa? Jaki jest sens Twoim zdaniem gwałtownie rozpędzać pociąg by potem gwałtownie hamować, marnować prąd i zużywać hamulce by zaoszczędzić minutę? Dlaczego chcesz, by pasażerowie się przewracali? W ogóle nie rozumiem sensu tego wykopu.
po to się kupuje […] by korzystać z pełni ich możliwości
@Paralotnia: Jak zauważył Michal2, czasy się zmieniają, a prędkość konstrukcyjna to nie najważniejszy parametr. Prosty przykład, spróbuj kupić trzy komputery do biura, które nie będą „marnowały swoich mocy”; albo jeszcze lepiej telefon który służy tylko do rozmów i wysyłania SMS-ów.
Nawet gdyby nie był przepełniony i wszyscy siedzieli, to rozpędzanie sie do 150km/h i gwałtowne hamowanie nie było by przyjemne dla siedzących pasażerów. Także mogliby na te trasy inne składy wypuszczać.
@Niepotrzebne_plus18: A najlepiej jakby stały w miejscu, wtedy na pewno się nikomu nic nie stanie ;)
Pociąg ma prostą drogę, nie musi wyprzedzać, nie musi stać w korkach, do tego jedzie po torach. Na tym polega zaleta pociągu, że powinien osiągać bardzo wysokie prędkości, by czas jazdy był jak najkrótszy. Moim zdaniem 120km/h to jest absolutne minimum, a nie maksimum jakie powinien osiągać pociąg.
Nie chce mi się liczyć, ale coś mi się zdaje, że mówimy tutaj o czymś typu +100% energii na rozpędzanie i - kilkadziesiąt sekund na całą przejażdżkę.
Swego czasu jak uruchomili metro w Warszawie to jeździli na zasadzie rozpędzana się na maxa między przystankami (metro ma duże przyspieszenia, więc pewnie te 80-90 osiągały). Efekt? Olbrzymi pobór mocy. Wprowadzono ograniczenie prędkości wagonów metra, czasy przejazdów wiele się nie wydłużyły, a oszczędnosć energii była
Ehh... Nie rozumiecie jednego, EZT nie są do szybkich podróży. Mają one jeździć na bardziej lokalnych trasach, gdzie nie potrzebne są duże prędkości. Te Elfy nie mają jeździć 500km tylko 100-150.
@ZapasoweKonto: i właśnie o to chodzi. EZT ma służyć w kolei regionalnej. Od stacji startowej do docelowej 2 godziny, maksymalnie 3. Prędkości raczej nie duże, bo co chwilę stacja i nie warto się rozpędzać.
Zrozumiałbym aferę, gdyby dotyczyło to pociągów goniących przez całą Polskę.
@elczikeno: nie, tu chodzi o ekonomię ;) metro jeździ do 60 km/h. Mogłoby szybciej ale się nie opłaca. Przejazd pomiędzy dwoma stacjami składa się z 3 etapów: rozpędzanie, utrzymywanie stałej prędkości, hamowanie.
Przyjmijmy, że stacje dzieli 800 m:
- przy prędkości docelowej 60 km/h rozpędzanie zajmuje 250 m, hamowanie 100 m, więc na jazdę ze stałą prędkością zostaje 450 m,
- przy prędkości docelowej np. 80 km/h rozpędzenie zajmie 400 m
Komentarze (58)
najlepsze
@Paralotnia: Jak zauważył Michal2, czasy się zmieniają, a prędkość konstrukcyjna to nie najważniejszy parametr. Prosty przykład, spróbuj kupić trzy komputery do biura, które nie będą „marnowały swoich mocy”; albo jeszcze lepiej telefon który służy tylko do rozmów i wysyłania SMS-ów.
Komentarz usunięty przez moderatora
Pociąg ma prostą drogę, nie musi wyprzedzać, nie musi stać w korkach, do tego jedzie po torach. Na tym polega zaleta pociągu, że powinien osiągać bardzo wysokie prędkości, by czas jazdy był jak najkrótszy. Moim zdaniem 120km/h to jest absolutne minimum, a nie maksimum jakie powinien osiągać pociąg.
Swego czasu jak uruchomili metro w Warszawie to jeździli na zasadzie rozpędzana się na maxa między przystankami (metro ma duże przyspieszenia, więc pewnie te 80-90 osiągały). Efekt? Olbrzymi pobór mocy. Wprowadzono ograniczenie prędkości wagonów metra, czasy przejazdów wiele się nie wydłużyły, a oszczędnosć energii była
Zrozumiałbym aferę, gdyby dotyczyło to pociągów goniących przez całą Polskę.
Moim zdaniem artykuł na wyrost i zbędne narzekanie że wszystko co na kolei jest złe.
Przyjmijmy, że stacje dzieli 800 m:
- przy prędkości docelowej 60 km/h rozpędzanie zajmuje 250 m, hamowanie 100 m, więc na jazdę ze stałą prędkością zostaje 450 m,
- przy prędkości docelowej np. 80 km/h rozpędzenie zajmie 400 m