Kotleciki rybne jadłam ostatnio w dzieciństwie. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu przypomniałam sobie dzisiaj o nich i zdecydowałam zrobić je po swojemu. Wyszły znakomicie - trochę pikantne, delikatne i chrupiące. O wiele lepsza alternatywa dla paluszków rybnych, w których możemy znaleźć przede wszystkim bułkę tartą w postaci centymetrowej panierki, a potem dopiero rybę. I to nie najlepszej jakości.
Dodatkowo, kotleciki są bardzo proste do zrobienia, spokojnie można się uwinąć ze wszystkim w 30-40 minut.
Do kotlecików znakomicie pasuje sos jogurtowy z fetą, czosnkiem i oliwkami.
Oto, co będziemy potrzebować do zrobienia naszych kotlecików:
- ok. 700g filetów rybnych - ja użyłam mireny, świetnie będą sprawdzać się wszystkie dorszowate;
- 2 jaja;
- pęczek natki pietruszki;
- 1 cebula;
- czerstwa bułka bądź kawałek czerstwego chleba;
- papryczki chili - ja użyłam dwóch (łącznie z pestkami) - najchętniej użyłabym kilku więcej, bo uwielbiam, jak mi chili mi wypala podniebienie, ale wersja z dwoma papryczkami jest optymalna dla większości społeczeństwa ;) (tak mi się wydaje). Jak ktoś woli mniej pikantne, należy usunąć pestki;
- bułka tarta;
- pieprz, sól, łyżka masła
Sos: - 300 ml jogurtu naturalnego;
- dwa ząbki czosnku;
- kilkanaście oliwek;
- ser typu feta (użyłam ok. 1/3 opakowania)
- pieprz, odrobina soli (należy uważać, bo feta - przynajmniej ta oszukiwana z Mlekovity - jest dość słona);
Zaczniemy od sosu, aby w trakcie przyrządzania kotlecików miał okazję nieco się przejść.
Siekamy drobno czosnek, oliwki kroimy na połówki, a fetę w małą kostkę.
Wszystko wrzucamy do jogurtu, dodajemy pieprz i sól i mieszamy. Sos jest gotowy.
Teraz zabieramy się za naszą rybę - filety mielimy wraz z namoczoną wcześniej bułką.
Siekamy teraz natkę pietruszki, chili oraz cebulę. Po krojeniu chili należy uważać, żeby nie trzeć oczu. Naprawdę.
Cebulę szklimy na łyżce masła. Następnie wszystko dodajemy do zmielonej ryby i bułki. Dodajemy dwa jajka i wytrwale mieszamy, aby się ładnie złączyło.
Z powstałej masy formujemy małe, płaskie kotleciki i obtaczamy je w bułce tartej.
Na patelni rozgrzewamy olej lub masło klarowane i smażymy po kilka minut z obu stron na złoty kolor.
Voila! Gotowe.
A oto nasz kotlecik po przekrojeniu:
W kuchni pomagał uśmiechnięty jeż.
Komentarze (92)
najlepsze
przed dodanie oliwek, czy po?
Ale - noszenie soczewek świetnie się sprawdza przy krojeniu cebuli. Ja mogę pokroić kilogram, i nawet jednej łezki nie uronię ;)
Odwzajemniają, w szczególności uwielbiają się przytulać ;)
Na zdjęciu jest Mówka czy Gałgan?
@Logan00: tylko obierz kolce