Każdy medal ma dwie strony. Sprawa z punktu widzenia faceta na pewno bulwersująca. Musi być nieźle wkurzony i nikt nie chciałby być na jego miejscu. Ale z drugiej strony warto postawić pytanie, czy skarb państwa (pieniądze nas wszystkich) ma ponosić odpowiedzialność w przypadku błędu podczas sprawdzania na wniosek obywatela przez policję, czy auto nie jest kradzione? Błędy są zawsze możliwe. Gdyby skarb państwa ponosił odpowiedzialność w przypadku błędu, to kosztów nie ponosiłby
@konradmarek: W normalnym państwie większa władza == większa odpowiedzialność. U nas im większa władza, tym MNIEJSZA odpowiedzialność.
A stara prawda jest nadal słuszna: Policji się nie wierzy, z policją się nie rozmawia. Jak jesteś podejrzany - śmiej im się w twarz i odmawiaj zeznań. Wp#%%@#% spuszczą ci i tak, ale przed sądem będą z niczym.
Jak jesteś świadkiem to MUSISZ zeznawać - ale wtedy mów, że nie pamiętasz.
Państwo nas za nasze błędy karze, np przy błędnym wypełnieniu PITu i samo jako takie powinno świecić przykładem.
Gościu dołożył starań aby sprawdzić wóz czy nie jest kradziony, policja dała dupy to powinna zapłacić tak samo jak szpitale płacą za błędy w sztuce lekarskiej.
A w tym konkretnym przypadku jedyne czego można się czepiać w tym przypadku to umowa kupna- sprzedaży z datą wcześniejszą niż zapytanie o to czy samochód
Komentarze (43)
najlepsze
A stara prawda jest nadal słuszna: Policji się nie wierzy, z policją się nie rozmawia. Jak jesteś podejrzany - śmiej im się w twarz i odmawiaj zeznań. Wp#%%@#% spuszczą ci i tak, ale przed sądem będą z niczym.
Jak jesteś świadkiem to MUSISZ zeznawać - ale wtedy mów, że nie pamiętasz.
Obywatelu - pamiętaj!
Państwo nas za nasze błędy karze, np przy błędnym wypełnieniu PITu i samo jako takie powinno świecić przykładem.
Gościu dołożył starań aby sprawdzić wóz czy nie jest kradziony, policja dała dupy to powinna zapłacić tak samo jak szpitale płacą za błędy w sztuce lekarskiej.
A w tym konkretnym przypadku jedyne czego można się czepiać w tym przypadku to umowa kupna- sprzedaży z datą wcześniejszą niż zapytanie o to czy samochód
Acha, już wiem: skąd miał 100 tysięcy?