Już to kiedyś gdzieś śmiałem napisać, ludzi się traktuje jak mięcho bezmyślne ( czy to przez rządzących czy to przez telewizję ), ale wszystko do czasu, kiedyś ta czara goryczy się przeleje, przynajmniej mam taką nadzieję.
"Żegnaj butelko Coli 0,2 w Złotych Tarasach. " < serio tyle tam kosztuje? Przecież za 5 zł można Pepsi 2,5 l dostać!
A tak na serio:
Sorry, ale nikt, zupełnie nikt nawet słówkiem nie piśnie, że Kuźniar całkiem poważnie, arogancko i z pełną premedytacją i pewnością siebie rzucił taką obietnicę na wizji.
Autor bloga albo ma poważne problemy z czytaniem ze zrozumieniem albo jest tak zaślepiony paranoją spisku mediów, że nie jest w stanie w sposób nietendencyjny przeczytać zwykłego artykułu, który dotyczy jedynie opisu pewnego zjawiska społecznego ostatnich lat.
Bronię Newsweeka, bo imho to jeden z niewielu magazynów, przestrzegających pewnych kryteriów jakości i potrafiący rzetelnie i obiektywnie przedstawić sprawę.
Ponieważ pewnie tylko kilka procent wykopujących/komentujących rzeczywiście przeczytało artykuł w Newsweeku, a być może nie wszyscy mają do niego dostęp, oto kilka przykładów bardzo obiektywnego podejścia autora bloga:
W artykule przedstawione są, mające miejsce w ciągu ostatnich tygodni potyczki między celebrytami a internautami (wpadka Kuźniara; Hołdys idący na otwartą wojnę; ataki na Kolendę-Zalewską, etc.). Na ich podstawie autorki formułują tezę, że jest to początek pewnego trendu w polskim internecie i ostrzegają, że każde nieopatrzne posunięcie, czy wpadka (nawet pozornie mało istotna) w internecie w krótkiej chwili potrafi urosnąć do olbrzymich rozmiarów i stać się początkiem ostrej nagonki na osobę, której sprawa dotyczy. Autorki zauważają, że internet, w przeciwieństwie do świata realnego, stanowi dobre podłoże dla tego typu zachowań - większości tekstów (często wulgarnych) wypisywanych na forach czy portalach społecznościowych (lub też bezpośrednio w mailach, jak w przypadku "zwolnienia Kuźniara") ich autorzy nie odważyliby sie powiedzieć adresatowi w twarz. W internecie zwykle nie musimy liczyć się z natychmiastowymi konsekwencjami społecznymi swoich zachowań i opinii, stąd możemy pozwolić sobie na więcej.
W końcu autorki próbują dociec źródeł tego trendu (pomagają w tym opinie zapytanych ekspertów - dra Krzysztofa Krejtza z SWPS i Stanisława Mencwela z firmy zajmującej się analizami społecznymi i kulturowymi).
@Czarny_Nindza: Musiałbym wkleić cały artykuł. Wychodzę z założenia, że skoro ktoś wykopuje lub popiera artykuł na blogu, to przeczytał również cel jego ataku (tak wiem, naiwne założenie). Nie wnikając w ocenę postaci Kuźniara, Hołdysa, etc. w artykule w Newsweeku nie ma po prostu wydawanych sądów na ten temat. Minusy tego nie zmienią :)
A tytuł na okładce, dla ciebie może to szczyt manipulacji, moim zdaniem jest raczej lekko ironiczny względem
Komentarze (62)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
Komentarz usunięty przez moderatora
A tak na serio:
Nie piśnie, bo nic takiego nie miało miejsca.
Bronię Newsweeka, bo imho to jeden z niewielu magazynów, przestrzegających pewnych kryteriów jakości i potrafiący rzetelnie i obiektywnie przedstawić sprawę.
Ponieważ pewnie tylko kilka procent wykopujących/komentujących rzeczywiście przeczytało artykuł w Newsweeku, a być może nie wszyscy mają do niego dostęp, oto kilka przykładów bardzo obiektywnego podejścia autora bloga:
Wnioski
W artykule przedstawione są, mające miejsce w ciągu ostatnich tygodni potyczki między celebrytami a internautami (wpadka Kuźniara; Hołdys idący na otwartą wojnę; ataki na Kolendę-Zalewską, etc.). Na ich podstawie autorki formułują tezę, że jest to początek pewnego trendu w polskim internecie i ostrzegają, że każde nieopatrzne posunięcie, czy wpadka (nawet pozornie mało istotna) w internecie w krótkiej chwili potrafi urosnąć do olbrzymich rozmiarów i stać się początkiem ostrej nagonki na osobę, której sprawa dotyczy. Autorki zauważają, że internet, w przeciwieństwie do świata realnego, stanowi dobre podłoże dla tego typu zachowań - większości tekstów (często wulgarnych) wypisywanych na forach czy portalach społecznościowych (lub też bezpośrednio w mailach, jak w przypadku "zwolnienia Kuźniara") ich autorzy nie odważyliby sie powiedzieć adresatowi w twarz. W internecie zwykle nie musimy liczyć się z natychmiastowymi konsekwencjami społecznymi swoich zachowań i opinii, stąd możemy pozwolić sobie na więcej.
W końcu autorki próbują dociec źródeł tego trendu (pomagają w tym opinie zapytanych ekspertów - dra Krzysztofa Krejtza z SWPS i Stanisława Mencwela z firmy zajmującej się analizami społecznymi i kulturowymi).
Tekst
A tytuł na okładce, dla ciebie może to szczyt manipulacji, moim zdaniem jest raczej lekko ironiczny względem