@enemydown: Ach tak prokrastynacja, czyli szybkie tłumaczonko jakby ktoś potrzebował:
Pamiętam jakby to było wczoraj, 25 listopad około piątej po południu. Właśnie realizowałem zlecenie na fotografie kończących służbę żołnierzy , żegnających na stacji kolejowej swoich towarzyszy. Gdy wychodziłem, zza rogu dobiegł mnie krzyk i ujrzałem zbiegający się tłum ludzi. Pobiegłem w kierunku głosu, przepychając się przez ludzi aż do pierwszego rzędu gapiów, by na końcu zobaczyć martwego staruszka spoczywającego na ławce.
@Destr0: “I remember clearly that it was about 5 p.m. on November 25. I was just finishing an assignment photographing retired military soldiers bidding farewell to their comrades at the train station. On my way out, I heard someone yelling from a corner and soon after lots of people gathered around. I ran towards the sound and made my way to the front of the crowd, only to find an old
Jakiż to spokój emanuje od tego mnicha.. Kojąca odmiana w porównaniu do reszty gapiów oraz całego chińskiego społeczeństwa nie wiedzącego czym jest empatia.
Dla mnicha to była pierwsza pomoc- ten człowiek już nie żył.
A pierwsza wcześniej? Tak, trzeba było. Ale u nas też sytuacja wygląda podobnie- ile razy słyszy się o ludziach, którym nie została ona udzielona, bo ktoś się bał/nie chciał/miał nadzieję, że ktoś inny podejdzie. Paradoksalnie właśnie w tłumie jest najmniejsza szansa, że ludzie wezmą się do pomocy, bo każdy liczy, że ktoś to zrobi za niego.
Wg mnicha to była pierwsza pomoc dla duszy, która została uwolniona przez śmierć nagle i może się zagubić. Modlitwa pomaga ruszyć jej dalej. Najskuteczniejsza jest taka pomoc udzielona najwcześniej po śmierci, dlatego mnich nie zwlekał. Polecam "Tybetańską Księgę Umarłych".
Komentarze (65)
najlepsze
Pamiętam jakby to było wczoraj, 25 listopad około piątej po południu. Właśnie realizowałem zlecenie na fotografie kończących służbę żołnierzy , żegnających na stacji kolejowej swoich towarzyszy. Gdy wychodziłem, zza rogu dobiegł mnie krzyk i ujrzałem zbiegający się tłum ludzi. Pobiegłem w kierunku głosu, przepychając się przez ludzi aż do pierwszego rzędu gapiów, by na końcu zobaczyć martwego staruszka spoczywającego na ławce.
Wiecie jak się nazywa pociąg do zakopanego?
Nekrofilia
Dla mnicha to była pierwsza pomoc- ten człowiek już nie żył.
A pierwsza wcześniej? Tak, trzeba było. Ale u nas też sytuacja wygląda podobnie- ile razy słyszy się o ludziach, którym nie została ona udzielona, bo ktoś się bał/nie chciał/miał nadzieję, że ktoś inny podejdzie. Paradoksalnie właśnie w tłumie jest najmniejsza szansa, że ludzie wezmą się do pomocy, bo każdy liczy, że ktoś to zrobi za niego.
Wg mnicha to była pierwsza pomoc dla duszy, która została uwolniona przez śmierć nagle i może się zagubić. Modlitwa pomaga ruszyć jej dalej. Najskuteczniejsza jest taka pomoc udzielona najwcześniej po śmierci, dlatego mnich nie zwlekał. Polecam "Tybetańską Księgę Umarłych".
Tu też trochę info - http://amitaba.republika.pl/budd_smierc.html
Komentarz usunięty przez moderatora