Wpis z mikrobloga

#opowiastka #przypowiesc #madrzejzwykopem #badzdobryzwykopem

Pewien facet umarł. Po śmierci spotkał świetlistą postać, która zaprowadziła go do wspaniałej sali, gdzie grała piękna muzyka, było dużo roześmianych ludzi, a na środku stały stoły zastawione najwyśmienitszym jedzeniem. Facet zasiadł za stołem, chwycił łyżkę, nabrał nią pysznej zupy - i już chce włożyć łyżkę do ust, kiedy czuje, że do ramienia ma przywiązaną deskę tak, że nie może jej zginać w łokciu - a więc i nie może się nakarmić. Rozgladą się i patrzy, że wszyscy biesiadnicy mają ten sam problem i nikt nie może zbliżyć łyżki do swoich ust.

- Hej - mówi do świetlistej postaci, która go tu przywiodła - co jest grane, myślałem, że jestem w niebie!

Świetlista postać roześmiała się:

- Ależ nie, to jest piekło. Choć, zaprowadzę Cię do nieba.

No i poszli. Weszli do kolejnej wspaniałej, takiej samej sali, gdzie tak samo grała piękna muzyka, tak samo byli roześmiani ludzie i tak samo stoły były zastawione najwyśmienitszymi potrawami. Facet ucieszony znów zasiadł za stołem, znów nabrał łyżką pysznej zupy - i nagle znowu czuje, że do ramienia ma przywiązaną deskę która uniemożliwia mu jedzenie. Już chciał znowu wołać świetlistą postać, ale rozgląda się, i widzi, że tu też każdy ma przywiązaną deskę do ręki. Ale w przeciwieństwie do poprzedniej sali nikt nie próbuje karmić siebie, tylko nabiera zupy i karmi się z sąsiadem nawzajem.
  • 1
  • Odpowiedz