Wpis z mikrobloga

Mircy,

zlew się zapchał dramatycznie, a stancjowi mężczyźni wybyli. Do walki stanęła studentka humanistycznego kierunku (ja) i blondynka z licbazy. Gdy po czterokrotnym użyciu Kreta woda nadal pozostawała niezwruszona, doszłyśmy do wniosku, że czas to rozkręcić. Rozkręciłam sumiennie wszystkie białe rury pod zlewem. Okazało się, że są brudne, ale nie na tyle, żeby powodować zapychanie. Skręciłam i ponownie zapodałyśmy kreta.


Mądre mirki już wiedzą, że to nie poskutkowało. Odkręciłyśmy zatem ostatnią rurę, która była w naszym zasięgu i nie wymagała ciężkiego sprzętu. Woda stała w najlepsze. Wepchnęłyśmy tam żmijkę, kręcimy.


Blondi niezrażona zaczyna molestować rurę żmiją. Przód-tył, przód-tył, coraz szybciej, krzyczy:


Atmosfera trochę jak w porno. Mądre mirki już wiedzą, że to nic nie dało. Więc jako że blondi jest w klasie biol-chem, rzecze tak:


I zrobiła. Każdą 1/3 szklanki roztworu z Kreta zalewała litrem wrzątku, a ponieważ rura była zapchana, a manewr powtórzony co najmniej pięciokrotnie, możecie sobie wyobrazić, ile to trwało.

I wiecie co?


Odsmażyłyśmy sobie pierogi zwycięstwa. Okazało się, że to chyba któregoś ze współlokatorów. Nie czujemy się winne.

Operacja trwała 5 godzin. Teraz świętujemy Milką Oreo.

#rozowepaski

#hydraulika
  • 11