Wpis z mikrobloga

Pisałem niedawno o łebku cwaniaku, który wraz z ogarniętym bratem uczy się właśnie u mnie pracy i dziś się okazało, że owszem nadal jest cwaniaczkiem, ale jeśli da mu się prostą pracę niewymagającą myślenia, to sobie siedzi i robi cały czas ;) Dostał najprostsze zadanie - cięcie batów i to takich, w których nie trzeba się zastanawiać, tylko jedzie się masówkę i wiadomo gdzie ucinać. Jak siadł niemrawo rano, to dopiero w południe sobie o fajce przypomniał, a w między czasie jeszcze zaczął kombinować sposoby by robić to szybciej - nie ukrywam, że pewnie dlatego, że chciał dojechać do końca i mieć chwilę wolną, niestety nie wiedział, że tego nigdy nie zetnie szybciej niż zrobią mu 2 kołowrotki ;D. Ale to jest ten typ pracy, przy której myślisz "minęło pół godziny, a zrobiłem tak mało" - patrzysz na zegarek minęły cztery. Niemniej uratował chłopak tyłek, bo dziś miał dzień ostatniej szansy.

A drugi radzi sobie już tak dobrze, że ogarnął dwie maszyny i jak na żółtodzioba robi naprawdę nieźle. Nawet się trochę otworzył i dziś już ze mną sobie żarciki puszczał i rozmawiał, ale przed innymi nadal się płoszy i nic nie mówi. Na koniec przyszedł i taki zadowolony się chwalił ile zrobił, że czasu nie marnował i coś mi się wydaje, że jemu ta akceptacja i polubienie z mojej strony sprawia więcej przyjemności niż sama wypłata. Z każdej pochwały się cieszy, robi szybciej i lepiej, morale widać, że mu podskakują. To chyba ten introwertyczny typ, bo inni go płoszą, jak coś pytają to się pląta, nie wie co mówić, jakoś mu źle, ale mnie już "ogarnął" i chyba polubił i mam wrażenie, że chce nawet zaimponować w jakiś sposób. Fajnie się na to patrzy, bo taki zadowolony chłopak ;p A ten jego brat jak przychodzi na chwilę to tylko mu dokłada do pieca.

Na szczęście najprawdopodobniej z obu będą pracownicy, tylko jeden będzie po szkoleniu zarabiał dobrze, drugi słabiej, bo widać, że nie lubi bardziej skomplikowanych czynności, a te bardzo proste go absorbują. Rok różnicy, bracia, a jacy różni. Introwertyk i ekstrawertyk, jeden potrafi i jest fajnym chłopakiem, ale myśli że tak nie jest, drugi który kipi pewnością siebie jest głąbem totalnym.

A ja już wymiękam, od 8 rano do 22 non stop zasuwanie. Szczęście, że w środę jadę z towarem to sobie chociaż 12 godzin w busie... posiedzę.

#historieprywaciarza #firma
  • 9
@nekti: Byle starszy nie pociągnął ze sobą młodszego. Jeśli odejdzie sam to pożegnam bez żalu, bo na takie prace mogę wziąć w dowolnej chwili kogokolwiek, kto chce sobie dorobić. Jeśli jednak pociągnie go i młodszy też się by zwolnił - trudno, mam jedną osobę chętną pracować po 12 godzin, owszem stracę z płaceniem za nadgodziny, ale dam sobie radę. Ja się nie mam zamiaru płaszczyć przed ludźmi i prosić by pracowali.
@vivo: Prawda jest taka, że Polakowi nie dogodzisz. Będzie szukał dziury w całym i przyczyny wszędzie indziej, byle nie w sobie samym, nie ważne czy na szczeblu pracownika fizycznego, czy kogoś wyżej. Dlatego generalnie warto tworzyć atmosferę jak mówisz ojciec syn, bo to pozwala na wystarczającą ilość luzu by stworzyć atmosferę, a jednocześnie zachować dystans, by było wiadome kto tu rządzi.
@nazwa_uzytkownika: O, ładniej to opisałeś - twoje słowami moimi. Tak staram się działać i myśleć. Nie zawsze wychodzi, bo z jednym pracownikiem już jesteśmy przyjaciółmi, ale on mnie nie wywali, jest na to zbyt fajnym człowiekiem ;) Wiele lat razem i wielokrotnie pokazywał, że nimi jesteśmy nie tylko dlatego, że mu płacę. Niemniej to wyjątek.

@Obserwator_z_ramienia_ONZ: Może tak, może nie. Nie mi oceniać. Dla mnie samego to nie jest chyba
@vivo: Bo ludzie to ludzie, nie ma uniwersalnej metody na każdego, ale utrzymując cały czas tą jedną stawiającą cię nad nimi, i jednocześnie między nimi, na dodatek będąc szczerym w tym co się robi osiągnie się sukces, zaufanie, szacunek a i czasem przyjaźń jak mówisz.