Wpis z mikrobloga

Mirki, wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, gdzie zatrzymujemy się samochodem przed przejściem dla pieszych, pieszy przechodzi, na równoległym pasie kątem oka w lusterku widzimy jadący szybko samochód i kierowcę, który nie ma zamiaru zatrzymać się przed przejściem - szybka kalkulacja prawdopodobnego zabicia pieszego i pytanie: czy decyzja o nagłym zajechaniu drogi mknącemu kretynowi może być słuszna? Osobiście stosuję klakson lub jeśli okazja pozwala, to krzyknę do pieszego, żeby uważał, ale czasem ludzie w Krakowie zamiast maczet używają samochodów i obawiam się, że kiedyś klakson, czy ostrzeżenie nie zadziała...