Wpis z mikrobloga

Zadzwoniłam do koleżanki z pytaniem odnośnie spotkania, na którym ona już była, a ja muszę być za tydzień. Nie gadałam z nią od jakichś 4 miesięcy, wyprowadziłam się z dala od jej i jej podobnego towarzystwa i już zapomniałam jak to jest i jak bardzo można tego żałować.

Rozmowa trwała ponad godzinę, z tego całe 3 minuty dotyczyły spotkania. Reszta to obgadywanie naszych znajomych, wszystkie ploty z ostatnich miesięcy, bo przecież "tyle nie gadałyśmy, muszę ci wszystko opowiedzieć", jakbym ja kiedykolwiek była jedną z osób zainteresowanych takimi bzdetami... W pewnym momencie odłożyłam telefon na stół i czekałam na przerwę w monologu, bo nienawidzę słuchać tego typu wynurzeń, życie innych ludzi lata mi koło ch... o ile nie ma ono wpływu na mnie i moją rodzinę. A już do szału doprowadza mnie, gdy ktoś próbuje wciskać mi kłamstwa nie wiedząc nawet, że znam całą prawdę i to od samych zainteresowanych. Czasem nadchodzi ten miły moment, gdy mogę spojrzeć na minę takiej osoby, gdy prosto w twarz, najlepiej w towarzystwie, zaczynam prostować te brednie. Daje to pewną satysfakcję, nie powiem, ale najczęściej po prostu olewam, bo nie ma większego sensu - takie osobniki i tak nie znajdą odrobiny samokrytycyzmu, w sekundę staniesz się ich najgorszym wrogiem, a nikt nie chce takich wrogów jeśli zależy mu choć trochę na opinii innych o sobie i świętym spokoju.

Ale ploty i brednie mogłam jeszcze znieść, natomiast koleżanka trochę się zagalopowała, choć w sumie to i dobrze, wiem chociaż dokładnie z kim mam do czynienia. Nie wiem, czy była pijana, czy zapomniała z kim rozmawia, a może jej wypaczona moralność daje jej taką satysfakcję z jej czynów, że musiała się pochwalić( jedno jest pewne, jest przekonana, że nie mam żadnego kontaktu z nikim o kim mówiła, nie była nawet świadoma, że większość z tych osób znam, niektóre bardzo dobrze, a ja jeszcze bardziej ją upewniłam w tym przekonaniu), ale zaczęła się zwierzać, że to ona, osobiście, wielokrotnie donosiła na ludzi pobierających zasiłki (niektórym się należy, bo doją z państwa ile wlezie nie mając do tego prawa, ale i tak w życiu bym nawet nie pomyślała, by ich zgłaszać. W zasadzie, to mam gdzieś skąd oni w ogóle mają pieniądze, nie moja sprawa), ale ona zgłaszała wszystkich po kolei, począwszy od samotnych matek, przez rodziny zajmujące się starszymi osobami, inwalidów, dosłownie wszystkich, nawet rodziny, których dzieci dostawały dodatki za dobre wyniki w nauce, o czym ona nawet nie wiedziała, bo ja znam tych ludzi, ona nie bardzo, ale dla niej liczyło się tylko, że mają więcej kasy niż ona od różnych instytucji. Nieważne, czy mieli zasiłek legalnie, czy nie, ona miała satysfakcję z tego, że przez kilka tygodni/miesięcy, nim sprawa zostanie rozwiązana, oni nie dostaną pieniędzy, a jeśli okaże się, że są jednak jakieś uchybienia, to dostają kary. Jak trzeba mieć nasrane w głowie, żeby z premedytacją, bez żadnego powodu, robić coś takiego i mieć z tego przyjemność? I jeszcze się tym chwalić i szczycić, chyba myślała, że jej przyklasnę i pogłaskam po główce. Najśmieszniejsze jest to, że sama pobiera zasiłki nielegalnie, oszukując urząd, że jest samotną matką, podczas gdy jej facet przynosi do domu tyle kasy, że ze 2 rodziny by jeszcze spokojnie obdzielili + dostaje alimenty na dwójkę dzieci, o których nikogo nie poinformowała. Żeby tylko dostawać więcej kasy z zasiłków wynajęli nawet ruderę, trochę ją posprzątali, parę mebli i trochę męskich rzeczy, żeby w razie kontroli mieli podkładkę, że on mieszka tam, a nie z nią. Po prostu się we mnie gotuje jak sobie o tym pomyślę, a ona oświadczyła mi to z dumą w głosie, jaka to ona nie jest cwana, a reszta to śledzie i nie dają rady... wrrrrrr

Ale najbardziej zapomniała się w momencie, kiedy przyznała, że doniosła też na moją ciotkę, która miała zasiłek na dzieci legalnie, całkiem duży co prawda, ale to przez wzgląd na pewne okoliczności. Tylko, że ona nie wie, że to moja ciotka, inaczej bym się pewnie nigdy tego nie dowiedziała. Ciotki córka kupowała sobie podobno co tydzień nowe ciuchy, więc ta pinda, w tym swoim pustym łbie, doszła do wniosku, że mają za dobrze i trzeba im trochę pogorszyć. Kuzynka kupowała ciuchy w lumpeksie za pieniądze, które zarabiała po szkole, o czym ta pinda nie wiedziała. Zatrzymano im zasiłki na 3 miesiące, przez cały czas ciągali ciotkę po jakichś instytucjach każąc udowadniać, że nie jest wielbłądem. Ale to #!$%@?, z tym każdy sobie dał by normalnie radę. Gdyby nie jedna rzecz. W tym samym czasie kuzynka miała wyjechać za granicę na 4 miesiące w ramach jakiegoś projektu, do którego przygotowywała się cały poprzedni rok, a który po zdaniu końcowych egzaminów dałby jej miejsce na bardzo dobrej uczelni. I właśnie wtedy stracili kasę, nie miała za co pojechać, choć próbowali pożyczać, to jako kilkuosobowa rodzina musieli za coś żyć; jej brat jest w trakcie kuracji dość drogimi lekami, ciotka nie mogła iść do żadnej pracy, bo musiała być przy nim w domu 24 godz na dobę, o czym nikt nie wie oprócz rodziny, bo to wstydliwa sprawa dla niego i nie chcemy żeby się rozniosło, a cała sytuacja wyglądała naprawdę źle i musiała w końcu zrezygnować z wyjazdu. Nie mogę nawet o tym myśleć, bo się we mnie gotuje. #!$%@?. Do tej pory wszyscy ci ludzie myśleli, że to wina systemu, że ktoś się z czymś pomylił, przypadek losowy, zdarza się, po prostu jeden wielki pech, bo zasiłki były zatrzymywane zawsze w okresie, kiedy powinny być odnowione, zaraz po złożeniu deklaracji na nowy rok. Fakt, że to wina donosu kogoś, kogo może nie miałam nigdy za ideał, kogoś specjalnie bliskiego, ale była moją znajomą, długo razem pracowałyśmy, a raz na jakiś miesiąc wychodziłyśmy na piwo aż mnie mdli, dawno się tak nie wkurzyłam.

Z natury nie jestem mściwa, konfliktowa i nie lubię ludziom sprawiać przykrości, ale tym razem ona mocno przegięła. Muszę wymyślić coś, co dotknie ją osobiście i zostawi smród wszędzie gdzie się pojawi, ale jednocześnie bez wpływu na jej dzieci, bo nie ich wina, że mają taką #!$%@?ętą matkę. Najprościej by było zrobić to samo, co ona, ale to za mało. Utrata zasiłków, przy ilości kasy, jaką mają, nie zrobi aż takiej różnicy. Ja chcę żeby poniosła bardziej karę emocjonalną, jak moja kuzynka, kiedy dowiedziała się, że jej plany na przyszłość poszły z dymem, choć tak bardzo się starała i tyle poświęciła i jak wszystkie te osoby, które musiały przecierpieć swoje przez tego pasożyta. Tym wszystkim ludziom należy się przede wszystkim prawda, bo nikt z nich się nawet nie spodziewa kto jest odpowiedzialny za to wszystko, a ona zasłużyła na wywiezienie na taczce gnoju. Nie mogę, narazie wszystko się we mnie gotuje, muszę ochłonąć i pomyśleć logicznie, bez tylu emocji. Mirki, powiedzcie mi tylko, dlaczego niektórzy ludzie są takimi #!$%@?, bo w mojej głowie się to nie mieści.

##!$%@? #donosiciele #niecoolstory