Wpis z mikrobloga

#przywileje Kata służbowa na wszystko: hotele, restauracje, telefony

Urzędnicy władzy lokalnej i centralnej mają klawe życie. Uchwalają sobie wysokość poborów, zwalniają się sami z podatku od zarobków z kasy gminy, mają takie profity z tytułu sprawowania urzędu, że – jak mówią ludziska – głowa boli. A oni, że to mało. Bo – wiadomo – zawsze by się więcej chciało.

Zobacz zdjęcie - lubelski ratusz (Fot. Jakub Orzechowski / AGENCJA GAZETA) - http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16288658,Hotele_i_restauracje__280_tys__zl_ze_sluzbowych_kart.html#BoxWiadTxt

Politycy to władzy elity, którzy z tej racji, mają profity. Serwują sobie wynagrodzenia, diety, dodatki z tytułu pracy, darmowe przejazdy środkami komunikacji, kilometrówki samochodowe, itp. Uchwalają i dostają karty służbowe do opłat kredytowych, czyli na koszt podatnika, za obiady i kolacje w kawiarniach i restauracjach. Dostają darmowe bilety do kina i teatru, na baseny kąpielowe oraz telefony służbowe na rozmowy, niekoniecznie związane wyłącznie z zajmowanym urzędem.

Jeden urzędnik i dwie karty na 60 tys. zł

Skorzystali z tych profitów w szerokim zakresie funkcjonariusze lubelskiego ratusza. Będąc w Szwajcarii, nie płacili z własnej kieszeni za noclegi czy posiłki. Bo czyż można pokryć ze swojej "skromnej" pensji opłatę za nocleg 36,5 tysięcy złotych? A za posiłek w restauracji lubelskiej można zapłacić ponad 2 tysiące zł? Po co, skoro się ma specjalne karty. I właśnie najważniejsi wysocy urzędnicy z ratusza w Lublinie używają dla takich celów służbowych kart kredytowych.

Służbowe karty kredytowe – według mediów - ma w Lublinie 19 urzędników ratusza, w tym oczywiście prezydent oraz nieurzędniczy, a zwyczajnie "ludowy", przewodniczący Rady Miasta, no i jego jeden zastępca. A, co daje karta? Dużo. Daje określoną limitem kwotę do rozporządzania niby służbowego, zwykle prywatnego. Tajemniczy limit karty prezydenta miasta wynosi 10 tysięcy złotych. To jednak mało, wszak – według gazet - np. urzędnik z wydziału obsługi inwestorów, ma przydział na wydanie do 15 tys. złotych.

Kwoty na kartach są mniejsze i większe, zależne zapewne od uważania. Bywają też karty podwójne u jednego biuralisty. Największą, a raczej najwyższą kwotą kart, dysponuje dyrektor wydziału projektów nieinwestycyjnych. Jego limit z jednej karty wynosi 50 tysięcy zł, a z drugiej "zaledwie" 10 tys. złotych – informuje serwis http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16288658,Hotele_i_restauracje__280_tys__zl_ze_sluzbowych_kart.html#BoxWiadTxt. Kobieta-urzędnik z wydziału kultury, ma kartę na 20 tysięcy zł, a zapracowany kierowca ratuszowy – tylko 5 tys. zł.

Blisko 40 tys. zł za szwajcarski hotel

Nad kartami pełni społeczny dozór, czyli czuwa jak urzędnicy je wykorzystują, niestrudzona Fundacja Wolności. Czuwając od rana do końca nocy, doprowadza urzędników do wściekliby i szału. Jak wolność i demokracja to wolności Fundacja walczy o przejrzystość życia publicznego, w tym także finansów w ratuszu lubelskim. I regularnie aż do znudzenia Fundacja Wolności prosi ratuszowych jegomości, o kolejne świeże dane z "urzędów i miejskich spółek".

A co wynika z danych urzędnika? Dużo wynika, Jak okazuje się, od początku 2013 roku do pierwszych dni lipca 2014 roku, urzędnicy z ratusza (łącznie 18 osób) wydali za pomocą służbowych kart 280 tysięcy złotych.

"Rachunek z hotelu nie obciążył kasy miasta"

Rekordzista na liście Fundacji Wolności – zapracowany po uszy dyrektor wydziału projektów nieinwestycyjnych - jednorazowo wydał 36,5 tysięcy złotych, za nocleg w hotelu w Sankt Gallen, w Szwajcarii. W lokalnej prasie dyrektor tłumaczy, że "we wrześniu z grupą urzędników był tam na szkoleniu". - Rachunek z hotelu nie obciążył kasy miasta, bo wydatki pokrył szwajcarski grant – podaje gazeta.

Urzędnicy zwykle kartami płacą za podróże: bilety kolejowe i lotnicze oraz za noclegi w hotelach (Lwów, Brześć, Ankara, Nowy Jork). Bywa też, że kartami służbowymi płaci się również w Lublinie, głównie w restauracjach, bo wódka – jak wiadomo - kosztuje. Na liście służbowych wydatków widnieje też 99 zł dla firmy Telestart w Lublinie, która stanowi punkt sprzedaży, serwis i skup telefonów komórkowych i tabletów.

Nie znamy pierwowzoru źródła zwyczajów stosowania kart służbowych przez ministrów i urzędników ratuszowych. Ale w obu przypadkach daje się zauważyć niemal identyczny sposób, którego wynikiem są przejawy wykorzystywania ich, wedle celów uznaniowych.

Stanisław Cybruch

Na zdjęciu ilustracyjnym - Lublin, Stare Miasto, nowy ratusz, Foto: jaktrafic.org.
stanislaw-cybruch - #przywileje Kata służbowa na wszystko: hotele, restauracje, telef...

źródło: comment_aacNN33scb2e2TklHkVvWfOi3obE3XSd.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz