Wpis z mikrobloga

Mieszkam w Małopolsce od ponad 3 lat, przeprowadziłem się tutaj z małego miasta położonego w połowie drogi Kraków - Katowice, względnie cywilizowanego i nie przesiąkniętego wielkomiejskością. Wcześniej często bywałem w Katowicach, wiec jako tako wielkie miasto znałem, ale to co się #!$%@? tu w Małopolsce to jakaś masakra xD

1. Sąsiad regularnie drze japę na swoją żonę, prawdopodobnie ją okłada, drze się tak, że mieszkając blok na przeciwko słyszę jego wrzaski i powiem Wam, że nikt nie dzwoni na policję. Facetowi nawet ksywkę nadali ludzie, ale nikt nie reaguję. Normalnie w szoku byłem, sama policja też jak co kilka dni zacząłem regularnie dzwonić, że facet katuje rodzinę.

2. Po podwórku biegają dzieciaki, okładając się maczetami i kastetami (ja w dzieciństwie to strzelałem laserowymi seriami z patyka, ale nie napierdzielałem nimi koleżanki) ganiają się takie posiniaczone, brudne i drące się "POLICJA, POLICJA". Nie wiem skąd one przykład biorą, ale to jest straszne.

3. Autobusy zatrzymują się na każdym przystanku. Nieistotne czy przystanek na żądanie czy nie, nawet jak nikt nie chce wsiadać to zatrzyma się na kilka sekund, w Katowicach nie do pomyślenia.

4. Język, idziesz do ZUSu, idziesz do warzywniaka, Tesco, do szkoły, wszyscy starsi powyżej 40-50 lat nadupczają tym śmiesznym dialektem, a jak powiesz im grzecznie "Przepraszam czy może Pan mówić po Polsku?" to robią się czerwoni, niemili i naburmuszeni.

Jeszcze by się coś znalazło, ale nie chcę żeby od naburmuszenia wybuchły małopolskie wykopki, więc muszę dawkować im doznania. Gotuję się na hejt.

@TheMan

#krakow #malopolska #oswiadczenie #maczeta
  • 9