Wpis z mikrobloga

Dobra, czas na #gorzkiezale #atencjoprzybywaj #mikroby gromadźcie się, bo zaczynam swój codzienny monolog.

Otóż byłem na pierwszej nocce w pracy (protip: wykładam towar w markecie za szalone 6,8 zł na rękę - byleby nie wydać wszystkie od razu na głupoty). No to fajnie, pojechałem sobie, taki nieogarnięty, na 21, wpierw źle skręciłem i prawie wjechałem na obwodnicę, ale sobie elegancko pod prąd zawróciłem, na szczęście nikt nie jechał.

No to wbijam do marketu, pytam jakiejś kobiety, że ja tu do pracy, ona oczywiście nic nie wie, wypełniam jakieś papiery, szukam jakiegoś kierownika etc. No nic, nie znalazłem, ale już wiem z kim pracuję, bo siedzą jacyś ludzie. Oczywiście nie oczekujmy od nich, żeby byli rozmowni, baa, w swojej nieśmiałości próbowałem nawet jakiegoś kolesia zagadać, ale wyglądał, jakby siedział w tej robocie za karę i to przeze mnie (gdzieś z 3/4 osób tak tam wygląda, dziwni ludzie), więc się nie dał wciągnąć w rozmowę.

Okej, 21 wybiła, idziemy do jakiegoś typa, żeby nam rozdzielił zadania - i tu pierwszy błąd - będąc w pracy ŚMIAŁEM trzymać ręce w kieszeniach - jakiś koleś, którego szczytem kariery było zrobienie papierów na wózek widłowy koło 50 od razu do mnie z mordą wyskoczył w stylu "co, do roboty przyszedłeś i już #!$%@?, ręce w kieszeniach bla bla bla" - no ale coś tam mu odpowiedziałem i się zamknął. Generalnie całe szefostwo jest w podobnym tonie, wszyscy rzucają do każdego #!$%@?, z resztą pracownicy też nie lepsi, takie intelektualne bagno niestety, no ale dobra, nie ma się co przejmować. Jako, że to był Selgros, to przez 8 godzin zapierdzielałem albo z paletami, gdzie każda waży jakieś 100-400 kg (dość ciężko się to ciągnie) albo wykładałem towar ważący 1-15 kg. Przy moich 60 kg przy 185 cm wzrostu zmachałem się jak pies przy tym, no ale kij, dzielnie wytrzymałem, mimo #!$%@?ącego szefostwa etc. W między czasie poznałem prawdziwego KORWINISTĘ #jkm #krul - i to w sumie była jedyna fajna osoba stamtąd, koleś interesował się historią, miał sporą wiedzę i pogadaliśmy na przerwach - przy milczącym udziale reszty współpracowników, bo chyba za ciężki temat do rozmowy narzuciliśmy.

No nic to, robota się skończyła, zarobiłem swoje szalone ~56 zł za całą noc zapierdzielania, minus koszty dojazdu to jakieś 40 zł, szalony #piniondz jak sami widzicie. Potem z tego Selgrosa nie mogłem wyjechać, bo się okazało, że wyjazd jest z drugiej strony, no ale nic to, poszedłem na 4h spać, bo potem na uczelnię.

Przyjechałem na uczelnię, spóźniony 15 minut na konsultacje na których mieliśmy omówić kolokwium, okazuje się, że #!$%@?, termin poprawy już ustalony, kolokwium omówimy jutro na zajęciach (dzięki za info, w mejlu było napisane, że dziś...), ale za to babka mnie zmusiła do nadrabiania wejściówek. No okej, jakoś to przeżyłem, poszedłem z kumplem na obiad, potem pojechałem po zakupy. I teraz ostatnia #!$%@?ąca część. Idę, w jednej łapie torba z rzeczami, ciuchy etc, w drugiej siatka z zakupami, na plecach dwa plecaki... I winda nie działa ;; I na 7 piętro taki niewyspany, styrany, obładowany musiałem zapierdzielać ;; WF już sobie dzisiaj odpuściłem, czas się trochę poopierdzielać.

A, a jak wstałem rano, to babka z agencji pracy zadzwoniła do mnie i powiedziała, że w Selgrosie nie są ze mnie zadowoleni (nie mam zielonego pojęcia czemu, WSZYSTKO robiłem jak mi kazali, ZAWSZE jak czegoś nie byłem pewien, to się pytałem, ani sekundy się nie obijałem etc, no ale kij, kierowniczka nocnej zmiany też u szczytu kariery, papiery na wózek i jazda byle do emerytury) i że mnie przeniosą do Reala.

Ale właściwie to dobrze wyszło, bo w Selgrosie mega zapierdziel, bo tam wszystko hurtowo leci i ciężkie gówna, a Real bardziej lajtowy będzie, a kasa i tak ta sama, więc po co się przemęczać.

No, jak ktoś dobrnął do tego momentu, to podziwiam... :D
  • 24
@Luxik: przeczytałem całe. Szczerze, to chyba za ulotki byś więcej wyciągnął... Nie mogłeś innej roboty znaleźć? Tylko się będziesz męczył, nic się nie rozwiniesz i cały czas niewyspany na dodatek...
@O__Q: ntl;r? nie znam tego skrótu. Czego się spodziewałem? Czegoś minimalnie lepszego, nie kumam po co ludzie sami sobie tworzą taką #!$%@?ą atmosferę pracy, frustraci pieprzeni o.O

@amarantowy: no wyobraź sobie, że takiej dorywczej jest w uj mało, lepsze to niż ulotki, gdzie widywałem już i po 5 ziko za godzinę, śmiech na sali.

@bohemot44: w Leclercu jeszcze byłem i tam było spoko i był fajny magazynier. Z resztą
@Luxik: kumpela w Realu pracowała to robotę na 8h odstawiała w 2h i do domu, a kasa płacona za 8 ;) Kwestia ułożenia się. A tak BTW to powodzenia
@valdo: Tutaj tak nie ma, koleś mi mówił, że jak ostatnio w Selgrosie skończyli robotę koło 3, to do końca zmiany mieli siedzieć tam i się kręcić, fejsować towar i takie tam, nie puścili ich ani minuty wcześniej.

@bohemot44: a, not too long, read (to nieregularny, nie?) - kumam, dzięki.

@amarantowy: Gdańsk
@Luxik: w sumie skrot wymyslony na poczekaniu. przeciwienstow tl;dr chociaz niepoprawne gramatycznie

czyli ntl;r - not too long, readed ;]

bo czego sie spodziewales, to nie wiem. ludzi z ambicjami? wiekszosc ludzi tak pracujacych (oczywiscie z wyjatkami), to ludzie ktorzy robia to "za kare"
@O__Q: read * już rozkminiłem :P

Spodziewałem się, hmm, troszkę milszych ludzi, energicznych studentów, ludzi, z którymi rzeczywiście jakoś ten czas leci. Np. na Euro tak było i była fajna ekipa, wygłupialiśmy się, szefostwo też nie było takie złe, chociaż jeden burak był dokładnie taki, jak ten, co się o te kieszenie przywalił. Zawiodłem się troszkę :P
@bohemot44: @Luxik: w sumie racja. mea culpa, pojde sie zaraz biczowac borsuczym ogonem.

a ludzie tworza czasami taka atmosfere, do jakiej sa przyzwyczajeni - czyli alienacja, kazdy swoje itp. na euro to troche co innego, bo innych ludzi potrzebowali chyba, czyli pomocnych i otwartych. a szefostwo jest, jakie jest.
@O__Q: no niektórzy ludzie tam byli mega zamknięci w sobie, ja jestem introwertykiem, ale tam byli kolesie, co się zachowywali jak po jakimś mega traumatycznym dzieciństwie. Chociaż fakt, że z 2-3 osoby były spoko, korwinista, typ od rejestracji towaru i jeszcze taki jeden ziomek. Ale reszta, ech : / A szefostwo po prostu chyba swoją frustrację za #!$%@? życie przelewa na nas, bo naprawdę, dawno się nie spotkałem z taką pogardą
@amarantowy: no tak, nie wspominałem, że callcenter nijak mnie nie interesuje, 8 godzin słuchania bluzgów / wciskania ludziom dekoderów i w kółko powtarzanie tych samych formułek zdecydowanie nie jest dla mnie. Jedna z najgorszych możliwych prac, jakie mogę sobie wyobrazić. Stąd też jest tyle ofert callcenter/wykładanie towaru, bo jest gigantyczna rotacja, domyśl się czemu.
@Luxik: U mnie w zespole nie ma rotacji. Konsultant średnio zarabia 2100zł tylko odbierając telefony. To klient do Ciebie dzwoni a to duża różnica. Szukaj takich callcenter. gdzie są kampanie przychodzące i obsługa telefoniczna. Nie musi to być sprzedaż, może to być dział obslugi klienta i udzielanie krótkich informacji zwrotnych. Wole posiedzieć 8h i poodbierać telefony i porozmawiać z ludzmi niż ciągnąc 400kg wózek i wykładać jogurty w zimnych lodówach w
@amarantowy: No są też zmiany dzienne, po prostu wziąłem nockę, bo bardziej pasuje do mojego trybu życia, niż np. wstawanie przed 5 rano do roboty :P No poszukałbym takich call center, ale łatwo się naciąć, a łazić na rozmowy tylko po to, żeby usłyszeć, że mam wychodzące obsługiwać, to dzięki... :P Ale dzięki za cynk, porozglądam się jeszcze :)