Aktywne Wpisy
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/trzeci_sWCQcaZzla,q60.jpg)
trzeci +46
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/gracilis_TgC6M6TebM,q60.jpg)
gracilis +20
Ja to jestem ciężki frajer.
Jestem sobie na stażu lekarskim i ze względu na to, że sam wojewoda płaci mi 5,2k netto plus coś tam ekstra to źle się czuję jakbym nie przychodził do pracy. A inni mają to w dupie...
TOTALNIE W DUPIE. Ludzie po prostu nie przychodzą ,bo nikt tego nie pilnuje i mało kto tego wymaga.
WIecie, staż, taki 6 rok ale za 70tys. lecenie w #!$%@?. Jesteś sobie
Jestem sobie na stażu lekarskim i ze względu na to, że sam wojewoda płaci mi 5,2k netto plus coś tam ekstra to źle się czuję jakbym nie przychodził do pracy. A inni mają to w dupie...
TOTALNIE W DUPIE. Ludzie po prostu nie przychodzą ,bo nikt tego nie pilnuje i mało kto tego wymaga.
WIecie, staż, taki 6 rok ale za 70tys. lecenie w #!$%@?. Jesteś sobie
To samo powtórzyło się – niestety – na egzaminach piśmiennych z matematyki. Mój antytalent matematyczny zaznaczył się jaskrawo. Zadanie trygonometryczne zaatakowałem ze śmiałością straceńca – i ku najwyższemu zdumieniu po dziesięciu minutach już je rozwiązałem. Wypadło mi wszystko jakoś tak gładko, że tylko zsumować kilka cyfr i już gotowe. Ale wiedziałem że to zbyt piękne aby mogło być prawdziwe i, przerażony, szukałem jakichś innych rozwiązań… cóż kiedy za każdym razem wjeżdżałem, jak pociąg na ślepym torze, na to samo prościutkie, gładziutkie, bijące w oczy swą oczywistością, rozwiązanie. W końcu uległem – nie można było się oprzeć oczywistości – i tonąc w najgorszych przeczuciach oddałem kajet. Wiedziałem, że dostanę sztyka – ale cóż miałem robić jeśli nie było skazy na mym dziele? Tak, sztyk z trygonometrii, sztyk z algebry, sztyk z łaciny – trzy jedynki uwieńczyły te moje wysiłki. Zdawało się, że nie ma ratunku.
Ale z wypracowania z polskiego dostałem piątkę z plusem. A z francuskiego, którym władałem nieźle z domu, też piątkę z plusem. Komisja egzaminacyjna zbaraniała i postanowiła przesłać moje prace do ministerstwa, gdzie zapadł wyrok przychylny: zdałem. Maturę oblewaliśmy w mieszkaniu tak zwanego Prezesa, czyli Miecia Grabińskiego, na ulicy Jerozolimskiej wprost Dworca Głównego. Ja się upiłem, jak wszyscy, i rzygałem z okna piątego piętra na ulicę; ale nie zauważyłem w pijanym widzie, że na dole była kawiarnia i stały stoliki na chodniku. Ryk dochodzący z dołu skłonił mnie do pośpiesznego zaalarmowania moich towarzyszy i zabarykadowaliśmy drzwi wejściowe, gotowi bronić się do ostatka.
Co prawda wtedy mniejszy odsetek młodzieży przystępował do matury, ale sam Gombrowicz też nie był jakimś kujonem czy prymusem, a mimo to poradził sobie w życiu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#matura #gombrowicz #wspomnienia #ciekawostki
Komentarz usunięty przez autora