Wpis z mikrobloga

20 lat temu, 8 sierpnia 2004 r., w wieku 96 lat zmarła Fay Wray, amerykańska aktorka, która w historii kina zapisała się przede wszystkim jako pierwsza ofiara zalotów Konga, później znanego jako King Kong. O samej aktorce za wiele nie napiszę, tym bardziej że pozostałe filmy z jej udziałem nie są już tak znane, ale wykorzystam rocznicę do przypomnienia dzieła z 1933 r., pierwszego z serii poświęconej wielkiej małpie. Niemalże rok temu obejrzałem je po wielu latach (a może pierwszy raz w życiu?) i tak pozytywnie mnie zaskoczyło, że aż się wrażeniami z seansu podzieliłem na Wykopie. Zatem jeszcze raz, kopiuj-wklej:

Ale ten „King Kong” z 1933 r. to jazda bez trzymanki. Myślałem, że to taki film, w którym z wielkim wysiłkiem sklecono parę scen z tytułową przerośniętą małpą, tymczasem od momentu porwania Ann Darrow na Wyspie Czaszek mamy walkę podróżników ze stegozaurem, ucieczkę przed krwiożerczym brontozaurem, długą scenę walki Konga z tyranozaurem, później z wężem, później z pteranodonem, rozwałkę w wiosce tubylców, no a na koniec popisy goryla w Nowym Jorku (znaczna część tego wszystkiego wykonana za pomocą animacji poklatkowej). Tyle tego, że zapomniałem jeszcze o ataku przerośniętej jaszczurki, gigantycznego kraba i ośmiornicowatego insekta, o czym można przeczytać na polskiej Wikipedii. A nie, przepraszam, z moją pamięcią wszystko OK – tych scen sami producenci zdecydowali się nie włączać do filmu (mimo że miał premierę jeszcze przed wprowadzeniem Kodeksu Haysa), ponieważ były zbyt plastyczne w ukazywaniu zabijania odkrywców.

#filmoweimpresje #film #kino #horror #kulturalnarocznica
podsloncemszatana - 20 lat temu, 8 sierpnia 2004 r., w wieku 96 lat zmarła Fay Wray, ...

źródło: kong

Pobierz
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach