Wpis z mikrobloga

Dzisiaj do śniadania miałem włączone RMF FM i wypowiadał się jakiś analityk rynku nieruchomości (chyba z Metrohouse). Prowadzący mówi o tym, że chyba rynek zaczął hamować i są spadki cen, na co analityk, że spadki widać w cenach ofertowych, ale w transakcyjnych już nie, tam nawet są lekkie wzrosty, ale to łatwo wytłumaczyć, bo póki był BK2% to kupowaliśmy mieszkania tańsze, żeby się zmieścić w limitach, a teraz już poza BK2% kupujemy mieszkania droższe XD Czyli BK2% stłamsił apetyty Polaków - musieli kupować gorsze mieszkania, a teraz w końcu mogą kupować lepsze XD

#nieruchomosci
  • 15
  • Odpowiedz
@the_good_guy: Ale on ma rację, co do mechanizmu. Przecież każdego interesuje jakiś zakres czy cenowy czy powierzchni mieszkania. Wszystko jest względne i bierze się pod uwagę bardzo wiele parametrów. A duża dopłata (promocja) sprawia, że ludzie częściej rozważają produkty z zakresu promocyjnego. Normalna sprawa.
  • Odpowiedz
@the_good_guy: trochę chyba muszę się z tym zgodzić po głębszej analizie bo sprzedawałem w tamtym okresie mieszkanie i 5 kupujących mi odpadło właśnie z powodu limitów BK2% i dopiero gdy trafił się klient, który miał duży wkład własny i posiłkował się minimalnym hipotecznym to je sprzedałem.. swoją drogą chciałem 580tys. za 40m2 przy obwodnicy w Gdańsku XD BK2% wykosił wszystkie mieszkania w dwa miesiące, które w Gdańsku były w limicie,
  • Odpowiedz
  • 1
@PanKapibara: a od kiedy badając zmiany cen nieruchomości bierzemy pod uwagę cenę unita, a nie mkw? Mkw przy małym mieszkaniu wychodzi drożej, więc korelacja jest odwrotna. Do tego dochodzi efekt BK2%, czyli kupowanie po zawyżonych cenach, szczególnie pod koniec okresu przyjmowania wniosków, gdy zamykało się okienko i ludzie brali przeszacowane mieszkania, byleby się załapać na dotację.
  • Odpowiedz
  • 0
@hehehhhehe: jeśli chodzi o anegdoty, to ja mam odwrotną - sąsiad sprzedawał mieszkanie w grudniu, wstrzelił się w ostatni moment BK2%, trafił na zdesperowanych ludzi, którzy chcieli jeszcze się załapać na zamykający się nabór i wzięli w cenie zawyżonej o ~20%. Teraz, gdy minęło kilka m-cy i BK2% już nie wpływa na rynek, widzę analogiczne unity w sąsiednich blokach w "normalnych" cenach, czyli gdy jeszcze nie było ciśnienia, że okienko
  • Odpowiedz
@Dragonan tak, właśnie dlatego trzeba też patrzeć na wolumen, a średnia cena bez tego to manipulacja. Teoretycznie jeśli rynek byłby całkowicie zarżnięty, ale jedna osoba kupiłaby mieszkanie na Złotej to mamy średnią cenę transakcyjną 50k/m2. Pompa że hej.
  • Odpowiedz
spadki widać w cenach ofertowych, ale w transakcyjnych już nie


@the_good_guy: ( _) On chce przez to powiedzieć, że łatwiej było negocjować ceny w czasie beki ?
  • Odpowiedz
  • 0
@GOHAN: nie wiem. Jedyne opcje, w których ta wypowiedź byłaby legitna, to:
- operuje na cenach unitów, a nie mkw i obecnie na rynku sprzedają się większe mieszkania;
- wolumen sprzedaży spadł na tyle, że znowu statystyki są budowane przez zakupy gotówkowe, w tym głównie w wyższym segmencie (który jest mniej podatny na spadki koniunktury)
  • Odpowiedz
@GOHAN no oczywiście, podczas BK2% miałeś sztywny limit ceny. Kto kupi Ci mieszkanie za 850k, skoro nie dostanie na nie dopłat? (i odwrotnie: kto sprzeda za 750k, jeśli wie, że dopłaty możesz dostać też przy cenie 800k?) Dla człowieka rozsądnego było to oczywiste i walczył, żeby mieszkanie warte 900 kupić za 800.
  • Odpowiedz
@the_good_guy: troche tak może być, ja gdyby nie bk2% to bym sobie zbudował większy dom, ale przy takich dopłatach żal nie wziąć nawet kosztem tych paru m2

za 5/10 lat postawię se nowy jak będzie potrzeba
  • Odpowiedz
@PanKapibara: W czasie beki dostać 5% upustu to był szczyt marzeń. Nie wiem komu trzeba byłoby dać dupy, żeby mieszkanie ofertowo wystawione za 900 kupić za 800..... Mieszkania, które miały być sprzedane na beke miały odpowiednią cenę już za wczasu. Poza beką i powyżej kwoty limitu mieszkania też się sprzedawały. Mieszkania zawsze się sprzedają, o ile to nie jest Gówniana Wólka z widokiem na ekrany dzwiękochłonne.
  • Odpowiedz