Wpis z mikrobloga

  • 12
@Skuner cóż za historia. Mówiąc szczerze kontakt z alkoholem na statku miałem za kadeta (majtek) w PŻM oraz później za OS (marynarz) też w tej cudownej firmie. Ile też człowiek wtedy świata zwiedził ehhh...

Później bylo p--o fakt na kontenerowcu i szczególnie jak udało się wbić na jakiegoś małego kapcia co chodził po Ameryce Południowej czy Afryce to nawet z starym chodziłem na piwko / drinka. Wszystko jednak w granicach rozsądku. Widziałem jednak nie raz osoby, które miały poważny problem z alkoholem.

Teraz pracując na promach za 1 oficera (chociaż a-----l jest dostępny w dziale hotelowym i gdyby człowiek chciał to by go kupił) nie wyobrażam sobie pić.
Zresztą u mnie w firmie taka akcja by nie przeszła. Zaraz byłby wyjazd do
  • Odpowiedz
  • 3
@Caracas Nigdy nie byłem na pasażerach morskich (tylko na śródlądowych) ale zakładam że obostrzenia są dużo większe bo narażasz nie tylko załogę ale setki pasażerów. Wystarczy spojrzeć na afere z Concordią mimo że tam chyba nie było pite ale sama skala pokazuje różnice między małym towarowym kapciem a dużym pasażerem.
  • Odpowiedz
  • 12
@Skuner Ale byłem kiedyś z kapitanem (Ukraina) co jak zaciągnął po kanale Sueskim to wyszedł dopiero z kabiny przy Australii :D C/O z Polski ogarniał cały statek i odpisywał nawet na maile. W końcu przed Australią zabrał mnie (byłem wtedy za 2 offa) i bosmana z Ukrainy i oficjalnie wbił do starego, że koniec imprezy bo jak nie to o dzwoni do firmy.

Byłem też z starym co walił alko (ciężkie) dzień w dzień z chefem z maszyny i zarówno jeden jak oraz drugi normalnie funkcjonowali. Zresztą to najlepsza ekipa z jaką pływałem. Wszystko chodziło jak w zegarku no i dla ludzi byli naprawdę do rany przyłóż.

Na wycieczkowcu też nigdy nie byłem takim co zabiera 5 k ludzi. Mogłem jechać za 2 offa z MSC ale odmówiłem bo kontrakt 3 miesiące mnie przerażał ;)
  • Odpowiedz
@Skuner: wspaniała historia przeczytana jednym tchem. Najdłuższy wpis jaki przeczytałem na wykopie, a beret mam zryty przez dopaminową jazdę przez tik toki i inne ścierwa. Biję pokłony tak nisko że walę czołem w podłogę Mistrzu!
  • Odpowiedz
  • 58
@Skuner Jeszcze jak jesteśmy przy temacie alkoholu to ja opiszę historię jaką usłyszałem w PŻM pracując tam na 3 kontraktach - łącznie opowiadały mi ją 3 osoby, które były na tym statku (ich historie się pokrywały).

Była komuna nie było tych bzdurnych przepisów i zwierzęta były jeszcze pół legalnie dozwolone na statku. Marynarze oczywiście nasi rodacy kupili w Afryce małpę. Generalnie podobno była ona dość na początku nieokrzesana i dość dzika ale z czasem przyzwyczaiła się do całej załogi i była traktowana jak jej część.

Marynarze jak to za komuny bywało pil dużo. Bardzo dużo. Były spotkania towarzyskie na środku oceanu często i gęsto zakrapiane alkoholem. Małpa (niestety nie wiem dokładnie jaki to gatunek był xD) uczestniczyła w tych libacjach. Nikt jednak nie spodziewał się, że małpa w przeciwieństwie do człowieka tak szybko może uzależnić się od alkoholu. Weekendowe popijawy przerodziły się u niej w notoryczne picie bo każdy coś zawsze miał ją częstował :D przecież to tylko śmieszna małpa, która nie jest groźna.
Caracas - @Skuner Jeszcze jak jesteśmy przy temacie alkoholu to ja opiszę historię ja...

źródło: temp_file4684353018279955993

Pobierz
  • Odpowiedz
  • 6
@Caracas Dzięki za dorzucenie się do wpisu. Słyszałem o tej małpie lata temu od starego c/o który całą karierę pomocniczą spędził w PŻM. Mówił też że był w knajpie w Wietnamie gdzie mieli misia alkoholika, jak długo nie dostawał browara i zaczynal mu wjeżdżać kac to się miotał po klatce i pizgał w drzwiczki wścieknięty cały ( ͡º ͜ʖ͡º) RIP małpka niech jej fale wiecznie szumią
  • Odpowiedz
Niektórzy mają już tak zamarynowane spirytusem hierarchie wartości że jak ktoś jest abstynentem to nie jest prawdziwym marynarzem i traktuje się go jak osobę nieautentyczną, podszywającego się p------------a


@Skuner: to to nie tylko na statku jest. A 3 punkt chyba najgorsza rzecz jak mnie i typa którego poznałem w robocie "przełożony" w------ł to jednego dnia się ugadaliśmy że więcej nie przychodzimy i w------e inny ziomek tam też pracował i podobno
  • Odpowiedz
@Skuner fajny i rzeczowy wpis, gdy będę komuś opowiadał o morskim życiu, będę odsyłał do lektury xD
Sam byłem kiedys na burcie cukrowca gdzie 3/4 załogi to Polacy, 3/O który byl odpowiedzialny za 'bunt' oficjalnie przed świętami oznajmił, że pobiliśmy absolutny rekord jeśli chodzi o ilość wydanej kasy. Nie widział jeszcze wcześniej żeby któraś zaloga tyle kupowała. Byłem wtedy za A/B i niezle się musiałem wstydzić przed C/O ( Szwed, super
  • Odpowiedz
@Skuner @Caracas sam juz chciałem pisać o tej małpie xd Ostatnio sprzedano mi opowieść o kapitanie który lubił w czasie przerwy obiadowej opalać sie i spacerować po pokrywach ładowni, niby nic złego. Tyle ze kiedy wpadał w ciąg to chodził po tych klapach kręcąc nunczaku (to byl jakis eks sportowiec ) a biegał za nim steward z tacą wódki i z muszką na szyi xd Polecam stary duński film SS
  • Odpowiedz
@Skuner: mysle, ze zabraklo najwazniejszej ciekawostki. Za „sklep” na statku odpowiada kapitan - robi zaopatrzenie, ustala sobie cennik. I uwaga - wszystko na statku jest bezclowe. Najdrozsze alkohole, cygara kosztuja grosze.
  • Odpowiedz