Wpis z mikrobloga

Moja opowieść chyba będzie najbardziej nieprawdopodobna, do dziś tego nie ogarniam.

Byłem wtedy małym gówniarzem, ale okres ten pamiętam bardzo dobrze i jestem pewny, że sobie tego nie wymyśliłem.

Pojechałem na wakacje do swojej babci i dziadka mieszkających na wsi. Typowa, malutka wieś, dziadkowie mieli jakiś kawałek pola i tak sobie tam żyli.

A że to jeszcze były wczesne lata 90 i wszystko na wsiach zacofane, to nie mieli tam jeszcze łazienki, myło się w balii a chodziło srać do drewnianej ubikacji kawałek od domu xD

Bawiąc się tam pewnego razu na podwórku (babcia była w domu, dziadek coś robił na zewnątrz) zachciało mi się srać, więc podbiegłem do kibelka będąc przekonanym, że jest wolny, złapałem za drzwi, pociągnąłem... i okazały się zamknięte od środka. Zdziwiłem się mocno, bo przecież babcia w domu a dziadek obok, więc kto tam może być.

Szarpnąłem znowu i nic. Wtedy pomyślałem, że moje jakiś rolnik coś robił na polu, zachciało mu się srać i przybiegł szybko do najbliższego kibla xD zrobiło mi się głupio i chciałem już odejść, ale jeszcze z ciekawości zerknąłem przez dziurkę zobaczyć, czy faktycznie ktoś tam jest, czy może coś się zablokowało.

Nie była to taka dziurka na wprost drzwi, tylko bardziej po lewej, na dole, jakaś losowa dziura.

Przytknąłem tam oko i mnie zatkało.

W środku siedziało... #!$%@? coś. Miało spokojnie wzrost dorosłego człowieka, na wpół pokryte piórami, ryj jak jakiś kogut/ptak, ogólnie przypominało hybrydę koguta i człowieka, jakiś #!$%@? kogut-man. Brzmi zabawnie, ale to było tak przerażające i nie wytłumaczalne, że bezwładnie odskoczyłem do tyłu, #!$%@?ąc się, czułem jakby mi się płuca zapadły, nie mogłem wydobyć z siebie dźwięku niczym w nocnym koszmarze, w końcu jakoś do siebie dochodząc wstałem, pobiegłem do domu babci, siedziałem spanikowany przez chwilę, po czym zacząłem ryczeć jak #!$%@? i krzyczeć, że chce do domu.

Dziadkowie zobaczyli, że nic mi nie jest, więc po prostu pomyśleli że nagle zatęskniłem za mamą, dziadek odwiózł mnie na pociąg i odstawił mnie do domu, wszyscy uznali że po prostu byłem płaczkiem który się stęsknił za rodzicami... no #!$%@? nawet jakbym chciał to co miałem powiedzieć, że zobaczyłem 2 metrowego koguta w kiblu?

Nie ogarniam tego wydarzenia, jestem pewny że sobie tego nie wymyslilem, zbyt dobrze to pamietam. Nigdy na te wies nie pojechalem, ale i nigdy sie tam chyba nic nie wydarzylo strasznego, a bynajmniej o tym nie slyszalem.


#pasta
  • Odpowiedz