Wpis z mikrobloga

nie moze mi wyjść z głowy opinia jednego wykopka którą przeczytałam parę miesięcy temu więc napiszę ją tutaj
napisał otóż on że bazowanie książek na prawdziwości - czyli po prostu na zwyczajnym życiu, żadnej magii - jest strasznie leniwe i mało twórcze, i on takich książek nie czyta. Natomiast wg niego pisanie fantasy [książek o magii - jak sam napisał] to już jest szczyt kreatywności

ja oczywiście jako zapalony czytelnik nie mogę się zgodzić z jego opinią, co więcej - jest ona głupia. Po wielu, wielu książkach, zarówno tych złych i dobrych, uważam, że fantasy to często definicja lenistwa, bo wystarczy po znalezieniu luki w logice napisać "umm no tak działa magia". "o, masz tu zjawisko które wyjaśnia ten problem" a często nawet tego nie ma (Rowling i pełno sprzeczności w HP, pierwszy przykład z brzegu - zmieniacze czasu które są używane do bycia na wielu lekcjach przez Hermionę, ale nie przez agentów do operacji specjalnych XD a czemu nie można użyć ich potem? no bo ummm pobiły się ~ ładne wybrnięcie ale czegoś tu zabrakło).

Co do pisania powieści osadzonych w naszych realiach, to trochę prawda, że nie trzeba tu dużo wymyślać, bo znasz świat od podszewki. Ale też nie jest tak, że to łatwiutkie i przyjemne, jak opisal tamten wykopek (głupio). Jeżeli jest to książka osadzona dalej niż tu i teraz, jest to trudne (Hanya Yanagihara, Małe życie, gdzie przez 40-50 lat akcji powieści wszyscy mają telefony komórkowe i świat ciągle jest jak zawieszony w 2010 - logicznie byłoby to ok, jeżeli założyć, że kończy się ona np w 2040, ale trochę zaskakujące, że wg autorki nic się nie zmienia przez ten czas).

#ksiazki #literatura
  • 6
  • Odpowiedz
@visas: ja bym powiedział, że napisanie książki, której fabuła dzieje się w teraźniejszości bez domieszki fantazy czy sci-fi to chyba najtrudniejsze zadanie. Autor musi wtedy zaciekawić czytelnika tylko historią, bo wykreowanym światem nie może xD. Ja osobiście szukam w książce, filmie, czy grze świata, którego nie znam, historii rzadziej. Więc ogólnie się z tobą zgodzę
  • Odpowiedz
@visas: a masz jeszcze fantasy drogi. Tak schematyczne, że boli. W zasadzie każda książka jest taka sama, zmiana nazwy krainy i bohatera. Większość fantasy to jednak kalki. Pratchett się z tego mocno nabijał. Często u niego sytuację były właśnie antystandardowe albo bardzo mocno przerysowane. Parodie postaciom typu Coen Barbarzyńca (Coen to żydowskie nazwisko, wskazujące, że osoba pochodzi z rodu kapłańskiego). Czarodzieje budujący obsesyjnie wieże, standardowy zestaw cech czarownicy.
Literatura fantasy
  • Odpowiedz
  • 2
@Rasteris: To prawda. Czytam często nowe książki, napisane przez bardzo młodych autorów i w każdej są jakieś popularne schematy - bycie wyrzutkiem, tajemniczy zakon czegoś tam - gdzie bohater dołącza i staje się wyrzutkiem, postacie, które są jak z szablonu. Dlatego jestem fanką Sandersona, bo u niego chociaż nie ma zbyt dużo przeruchanych tych samych motywów.
Chociaż teraz zadaję sobie pytanie, czy gdyby nie było to schematyczne, czy cieszyłoby tak
  • Odpowiedz
@visas: przypomnę Ci cytat z filmu. Jak może podobać mi się piosenka, którą słyszę pierwszy raz. Jestem umysłem ścislym i podobają mi się piosenki, które już słyszałem.
To w zasadzie już jest rozważanie na pograniczu kulturoznawstwa, psychologii, semiotyki. Tak, nauka zajmuje się takimi kwestiami.
Ludzie chętniej czytają rzeczy, które znają, czują się wtedy bezpieczniej. Struktura mitu buduje znany świat. I większość ludzi ma jakieś stereotypy i oczekiwania. Czarodziej ma być
  • Odpowiedz