Wpis z mikrobloga

@UltimateCraving:

Ech. Gadanie prawie bez konkretów.

zamiast odwalić coś "nie w Twoim stylu" kiedy nic nie tracisz


Po pierwsze... jak długo mam "odwalać" coś nie w moim stylu? Dzień? Tydzień? Rok?

Mam pójść do szkoły tańca, mimo iż naprawdę nie mam ochoty tańczyć tylko dlatego, że jest tam dużo kobiet?

To jak gadanie do bezrobotnych "Nie możesz znaleźć pracy? Zostań programistą!".

No i tracę. Czas, zasoby (pieniądze) i nerwy. Każde poznawanie
no to chyba jednak nie jesteś w takim stanie


@Barglenawdlezouss: #!$%@?. Fakt, że masz depresję, nie oznacza, że przestajesz myśleć i realnie kalkulować. Nie robisz tego kroku, bo nie masz siły, ale mózg na tyle pracuje, że wie, że nie robieniem tego podtrzymujesz gówno.

fachowej pomocy


@Barglenawdlezouss: Jeśli "fachowa pomoc" będzie taka jak u mnie: tzn ze złości na idiotyzm i oderwanie psycholożki, w miesiąc rozwiązałam sama problem i trzasnęłam
Naprawdę tak uważam.


@UltimateCraving: cóż, próbowałem

jest pierwsza w nocy i skandalicznie mi się nie chce tego ciągnąć, ale pamiętaj: nie masz mentalności przegrywa, nawet jeśli Twoje życie w tym momencie wygląda przegrywowo, bije od Twoich postów normalfagiem i sama zdecyduj czy to dobrze czy źle, dobranoc
A efekty są jakie są. Jak można czekać na okazje, gdy życie akurat w tej materii mało ci ich podrzuca?


@yfwnogf: No właśnie "czekanie" jest problemem, który buduje feelsy. Jak czekałam, szukałam, myślałam - 8 lat starania nic. Jak stwierdziłam, że się nigdy już nie uda, to samo spadło nawet bez mojej wielkiej pomocy. Przez największy przypadek ever można rzec.
@UltimateCraving:

#!$%@?. Fakt, że masz depresję, nie oznacza, że przestajesz myśleć i realnie kalkulować.


Tak się składa, że depresja właśnie to oznacza

Jeśli "fachowa pomoc" będzie taka jak u mnie: tzn ze złości na idiotyzm i oderwanie psycholożki...


Psycholog nie leczy depresji, nie ma z tym nic wspólnego, więcej zaszkodzi niż pomoże. Depresję leczy lekarz, lekarz psychiatra, leczy ją za pomocą leków, psychotropów. Psycholog może, co najwyżej, po tym leczeniu pełnić
@UltimateCraving:

Dziękuję za radę pt "Nie wiem, mi się udało".

Jedni czekają i nic. Drudzy się starają i nic.

Pierwszym się odpowiada "Nie czekaj - działaj", drugim "wyluzuj, samo przyjdzie". Obie rady równie przydatne.

Nie chce być zgryźliwy ale nie mówisz NIC konkretnego :P
@zioom: sama się dobrowolnie do psychologa nie wysłałam. Problem był 2 razy - raz z psychiką, a drugi z hormonami. Pierwszy ogarnęłam ostatecznie sama, drugi tabletkami. Depresja totalna do leczenia lekami raczej nie pcha do szukania rozwiązania u innych, zazwyczaj nikt dookoła do krytycznego momentu nic nie wie. Ten rodzaj "depresji" który jest smutkiem niskiej samooceny i samotności się rozwiązuje inaczej.

@yfwnogf: bo nie istnieje rada, która zawsze działa. To
Ten rodzaj "depresji" który jest smutkiem niskiej samooceny i samotności się rozwiązuje inaczej.


@UltimateCraving: szybkie naprostowanie, bo to chyba ja zacząłem ten wątek: nie nazwałem #!$%@? rodzajem depresji tylko porównałem je do niej, to jest różnica i to znaczna.
@UltimateCraving:

Ten rodzaj "depresji" który jest smutkiem niskiej samooceny i samotności się rozwiązuje inaczej.


Bo to nie depresja, to zwyczajny smutek. A smutek to zwyczajne uczucie w którym nie ma nic złego, tylko że dzisiaj ludzie nie potrafią być smutni i na siłę próbują być/udawać szczęśliwych.

Pierwszy ogarnęłam ostatecznie sama [...]nie pcha do szukania rozwiązania u innych, zazwyczaj nikt dookoła do krytycznego momentu nic nie wie


Zależy od ludzi wokół, mi
@zioom: smutek trwający latami jest odrobinę "nie ok", czyż nie?

Napisałam odróżniająco, że nie chodzi o #!$%@? procesy fizyczne, które naprawiasz lekami, tylko myślowe, jakie naprawiasz sobie sam. A tu jest szopka z nakręcaniem się coraz głębiej w beznadzieję, że to trzeba przerwać zamiast pielęgnować.
@yfwnogf: xD Stary, brawo. Wolisz żyć w swojej #!$%@?, którą nazywasz życiem i rozkoszować się bólem, jaki Ci się przytrafia (nie bez powodu - sam sobie jesteś winien), zamiast otworzyć się na cokolwiek nowego.

Powiem Ci więcej: czytałem Twój wpis, gdzie PODKREŚLASZ swoje #!$%@?. I myślisz, że jesteś tak #!$%@? wyjątkowy, bo nikt nie ma gorzej od Ciebie xD xD I z tego największa beka, bo każdy myśli, że ma gorzej
Zawołali to wtrącę swoje 3 grosze :)

Nie jestem żadnym macho samcem alfa itp, ale faktycznie coś tam się ruszyło w życiu trochę, niemniej work in progress :D

Nawet nie mogę podchodzić do byle kogo bo zgodnie z "super poradnikami" będę "needy", a takich nie chcą.


@yfwnogf: możesz i powinieneś. I #!$%@? w to jaki będziesz, bo to nie chodzi o to, jak tam Ciebie inni odbierają, tylko o to by
@hultek: Zadziwię cię - życie to coś więcej, niż szukanie 2 połówki.

Nic sobie nie wmawiam, to niezbyt umiejętne w czytaniu mirki mi coś wmawiają.

Nie rozumiesz mojego problemu, a mi radzisz. To jak sugerowanie okładów z cebuli na jakąkolwiek dolegliwość zdrowotną.

Nie znacie szczegółów, więc rzucacie takimi ogólnikami, które są tylko pustymi frazesami. A tego ze szczegółów, co napisałem, to niektórzy i tak nie potrafią przeczytać/zrozumieć.

@mRzielony: inni znawcy
@yfwnogf: a) żaden ze mnie "znawca", b) skomentowałem jedno konkretne zdanie prezentujące Twój, idiotyczny imo, pogląd, i wyjaśniłem dlaczego tak uważam, i odniosłem się do Twojej opinii nt rad PUA.
@mRzielony: pogląd, który zacytowałeś, nie jest mój. Jest właśnie od tych speców PUA. A co do tych rad to i tak są lepsze, niż to, co można w większości od ludzi dostać. Oni przynajmniej próbują coś podpowiedzieć a nie walić tekstami:

"Twoje życie jest ch**we? Zmień je! Jaki problem?"

...ale moje życie nie jest ch...

"Zacznij od przestania oszukiwać samego siebie. Zamiast tego zacznij pracować nad sobą"

etc.
@yfwnogf: Stary, #!$%@? jak potłuczony xD Serio. Masz problem, ale nie powiesz nam jaki. Albo wmawiasz nam, że mówisz, ale że to my nie rozumiemy. Zwalasz winę na wszystkich dookoła, tylko nie na siebie - siebie to ty usilnie usprawiedliwiasz. Tak wygodnie, nie? :) Wszyscy winni twemu #!$%@?, tylko nie ty sam.
@hultek: Moim problemem jest to, że nie przebywam w miejscach gdzie są kobiety. Pisałem przecież, że wiodę żywot no-lifa.

Nie szkodzi, geniusze z neta dalej mi będą pie***olić, bym popracował nad pewnością siebie, przestał się wstydzić kobiet (wut?) etc. Bo ich umysły tylko to są w stanie pojąć. I gdzie ja zwalam winę na innych?

Czy to moja wina, że na polibudzie jest mniej dziewczyn niż mężczyzn? Tak moja jak i