Wpis z mikrobloga

Matka wyjechała do sanatorium, został kot. Do siebie go nie mogę wziąć, bo jest pies, więc stałem się człowiekiem dochodzącym.
Przychodzę dwa razy dziennie, daję żreć, czyszczę kuwetę. Znikające jedzenie i pojawiające się gówno to jedyne ślady obecności kota.
Da się go jakoś zanęcić? To jest fajny chłopak, elegancki chłopak, puchaty i w ogóle, to bym se pogłaskał czy coś, ale ja nawet nie wiem gdzie on jest.
Jest jakaś metoda na przekonanie czyjegoś kota do wizytującego czlowieka? Siedzę tam powiedzmy po godzinie, dwie, więc nie tylko przelotnie, ale brak zainteresowania. Rozumiem tyle, że stres i autyzm, ale może da się jakoś nawiązać kontakt? Czy tylko czekać aż zatęskni za smyraniem?
#koty
  • 3
  • Odpowiedz
@slapdash: mów coś do niego spokojnym głosem. pewnie czuje psa, a to może nie pomagać. kiedyś jak oswajałam kota przyniosłam sobie kabanosa i mówiłam do kota, że pyszna kiełbaska ale jak chce sprawdzić to musi sam przyjść bo nie będę dawać obcym kotom xd i przyszedł. innym razem gadałam sobie do kota sąsiadów o pogodzie i po jakimś czasie zaczął przychodzić do nas :)
  • Odpowiedz