Wpis z mikrobloga

Hej Mirki, czuję, że potrzebuję to z siebie wyrzucić.
Jakieś 4 godziny temu dostałem telefon, że mój najlepszy przyjaciel, Mateusz, w dni swoich 30 urodzin odszedł z tego świata, choć mam wrażenie, że cały ten telefon od jego siostry to był sen, jednakże widok nieodczytanej przez niego wiadomości, że jutro do niego wpadnę jednak przekonuje mnie, że to się naprawdę wydarzyło.
Doskonale pamiętam dzień, w którym się poznaliśmy - 1 dzień, 1 klasy liceum - usiedliśmy razem w ostatniej ławce i tak to się zaczęło, choć muszę przyznać, że przez nasze cięte charaktery na początku miewaliśmy spiny, jednakże z czasem przerodziło się to w długoletnią przyjaźń.

Dzieliliśmy wspólne pasje do motocykli oraz szeroko pojętej motoryzacji, słuchaliśmy podobnej muzyki i przeżyliśmy wiele przezajebistych chwil. Od wspólnych przejażdżek motocyklowych, licealnych wagarów nad brzegiem rzeki, przez wzajemne pocieszanie się gdy nam coś nie poszło w naszych podbojach miłosnych, aż po akcje jak przerzucenie silnika w 3 dni w moim Roverku 25.

W moim życiu wiele się zmieniało - miejsce zamieszkania, praca, partnerki życiowe ale Mateusz (poza moją rodziną) był jedyną stałą w moim życiu - był zawsze i zawsze mogłem na niego liczyć. To był człowiek, który odebrałby telefon o każej godzinie dnia i nocy i przyjechał z pomocą. Ufałem mu 100%.
Mateusz nie miał lekko - jego tata zmarł zaraz po tym gdy skończyliśmy liceum, miał też pewne dolegliwości chorobowe, które jednak w ostatnich latach dały mu spokój, z pracą też nie miał kolorowo bo trafiał niestety na januszerskie firmy. Niemniej jednak Mateusz nigdy ale to nigdy nie narzekał, że mu ciężko - akceptował to jak jest, szukał miejsc na zmiany i cieszył się tym co ma. Cieszył się, że kupił sobie kolejny stary samochód czy mtocykl - jak to mówiliśmy - gruz, którego naprawiał, uwielbiał spędzać czas w garażu, a silniki z koreańskich hyosungów znał na pamięć.

Ostatnie mniej więcej trzy lata w końcu zaczęło mu się układać tak jak chciał, znalazł fajną pracę, w której był dobry, gdzie dobrze zarabiał i go cenili. Związał się z dawną przyjaciółką ze studiów, która zawsze mu się podobała - snuli razem plany na dalsze życie. Niestety już tych planów nigdy nie zrealizują. Nigdy też już nie usiądziemy razem na murku wieczorem przed garażem, żeby "powiedzieć, że "#!$%@? życie", po czym się roześmiać i stwierdzić, że nie jest źle. Nigdy już nie przejedziemy się razem samochodem słuchając dla beki jakichś patusiarskich rapsów, Tyle jeszcze mieliśmy plnaów, tyle jeszcze Ty miałeś planów.

Mógłbym tu pisać całą noc ale to i tak byłby ułamek tego co mógłbym o Mateuszu i o naszych wspólnych chwilach powiedzieć.
Chyba to do mnie jeszcze całkiem nie dociera ale zakończył się pewien etap w moim życiu.

Wybaczcie ale musiałem to gdzieś wyrzucić.

#gownowpis #gorzkiezale
  • 1
  • Odpowiedz