Wpis z mikrobloga

✨️ Obserwuj #mirkoanonim
Hej wszystkim, potrzebuję porady życiowej, mam wrażenie że jestem w totalnie ślepej uliczce w którą zabrnęłam przez ostatni rok. Na wstępie zaznaczę że jestem lesbijką, miałam kilka lat temu chłopaka ale nic do niego nie czułam. Po dłuższym okresie samotności po tamtym związku podczas jednej z imprez znajomi zainstalowali mi Tindera, aby znaleźć mi chłopaka, ja natomiast wiedziałam już wtedy że szukam raczej dziewczyny.Początkowo totalnie nie byłam przekonana co do poznawania kogoś w taki sposób i źle mi się to kojarzyło, ale potem stało się... znalazłam tam dziewczynę idealnie w moim typie, zaczęliśmy pisać i bardzo szybko doszło do pierwszego spotkania. Był natomiast jeden problem, była ona z dość biednej rodziny, ale że u mnie w domu też nigdy się nie przelewało to starałam się to rozumieć i nie oceniać. Początkowe tygodnie były fantastyczne, wspólne wieczory filmowe, wyjazdy nad jezioro i rozmowy do rana. Byłam bardzo zakochana, szybko był seks, szybko wprowadziłyśmy się razem. No i tutaj był początek moich problemów, moja dziewczyna niezbyt radziła sobie finansowo i jak się poznaliśmy to była chwilę po tym jak ją wyrzucili z pracy, no ale stwierdziłam że zdarza się, nie każdy ma tyle szczęścia w życiu. Dlatego też umowę wynajmu mieszkania podpisałyśmy na mnie i zgodziłam się ją utrzymywać, bo przecież na pewno powinna znaleźć niedługo jakąś pracę. W międzyczasie okazało się też że ona nawet nie ma zrobionej matury pomimo tego że ma 25 lat, a wszystko to przez jakieś problemy rodzinne.Byłam wspierająca jak tylko mogłam, przez kilka miesięcy szukaliśmy dla niej pracy, natomiast nigdzie nie chcieli ją przyjąć. Dodam co ważne że ona była bardzo nieśmiała i ma problemy z rozmawianiem z obcymi osobami, więc na każdej rozmowie do pracy była tak zestresowana że każdy pracodawca bał się ją przyjąć. No i ona też była bardzo wybredna, bo nie mając nawet matury odrzucała większość prac - na produkcji, w sklepie - wszędzie nie chciała pracować bo to nie dla niej. Kiedy ja codziennie wychodziłam do pracy to ona całymi dniami grała w Simsy, nawet nie ugotowała obiadu ani nie zrobiła zakupów. Jak wracałam styrana do domu po pracy to wszystko było #!$%@?. W końcu po około pół roku szukania pracy po znajomości udało się znaleźć dla niej pracę w call center, ale tam za długo nie wytrzymała, zwolnili ją po około miesiącu za to że ciągle popełniała jakieś błędy rozmawiając z klientami. Dlatego też widząc jakie ma problemy i jednocześnie dlatego że bardzo ją kochałam chciałam z całego serca jej pomóc i jakoś ją z tego wszystkiego wyciągnąć. Zaproponowałam jej kilka miesięcy temu że może spróbuje podejść do matury po tych kilku latach przerwy (teraz lvl 25), mogę ją jeszcze kilka miesięcy utrzymywać, może jej to jakoś pomoże, a może nawet by poszła na jakieś studia. Zapisała się na maturę ponownie w swojej szkole, przez kilka miesięcy kiedy ja chodziłam do pracy to ona mówiła że przygotowuje się do matury, nie wiem do końca jak było, coś tam robiła ale wydaje mi się że bardzo zmarnowała ten czas. Teraz nadszedł czas matur i moja cierpliwość chyba się właśnie skończyła i uświadomiłam sobie jak wielki błąd popełniłam. Najpierw pisała maturę z polskiego we wtorek, chyba jakoś ją zda ale nawet nie chciała mi powiedzieć co napisała na rozprawce. Za to potem już tylko gorzej... przedwczoraj po maturze z matematyki przyszła wróciła z kilkoma piwami ze sklepu i wyszła z domu na kilka godzin... potem powiedziała że jej słabo poszło i chyba nie zda. Nie chciała nawet sprawdzić odpowiedzi w internecie żeby zobaczyć ile może mieć punktów. Ale to jest nic... wczoraj jak jechała moim samochodem na maturę z angielskiego to niewyhamowała na skryżowaniu i wjechała w tira, cała maska #!$%@?, nie wiem co jeszcze czy tylko blachy czy też coś w środku #!$%@?, ale na pewno będzie to kosztować dużo pieniędzy. Potem jeszcze wzięła taksówkę aby zdążyć na maturę z angielskiego, ale i tak nie zdążyła. A już teraz radzimy sobie bardzo słabo bo utrzymuję nas obie przez prawie ostatni rok ze swojej wypłaty. Także po wczorajszym mam bardzo duże przemyślenia co z tym wszystkim dalej. Samochód #!$%@?, ja #!$%@?, jej matura nienapisana. Bardzo ją kocham i chciałabym to wszystko jakoś naprawić, ale chyba nie mam po prostu na to już więcej siły.Proszę powiedzcie mi co robić, czy ja jestem jakaś nienormalna i coś jest ze mną nie tak, co mam robić?? Zastanawiam się czy niezabrnęłam po prostu w jakąś ślepą uliczkę. Przebywając z nią czuję się jak w jakimś zapętlonym odcinku trudnych spraw, ta osoba ściąga na mnie same kłopoty. Wywodzi się z patologii, ma ujemnę motywację i dwie lewe ręce do wszystkiego. Pomimo uczuć powoli dojrzewam do tego, że chyba szkodzi mi to wszystko i dłużej nie dam rady żyć z taką osobą i takim obciążeniem. Ona nie widzi natomiat problemu, po każdej kolejnej #!$%@? sytuacji mówi tylko że jej smutno, ale kompletnie nie podejmuje żadnych działań. Naprawdę już nie wiem czy powinnam to dalej kontynuuować....

#zwiazki #lgbt



· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: RamtamtamSi
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim

  • 4
  • Odpowiedz
@mirko_anonim ten związek jest ewidentnie szkodliwy dla Ciebie, ale także nie prowadzi do niczego dobrego. Rozważ zakończenie go i kontynuowanie poszukiwań parterki/partnera dalej.
  • Odpowiedz
@mirko_anonim: fajny bait postaranko bo sprawdziłas kiedy są matury i w ogóle, ale no zapisy na maturę są chyba do 30 września potem jakoś można coś poprawić do któregoś lutego więc no 50/50 nie sądzę żeby matura to był jakiś gamę changer w znalezieniu pracy xd
  • Odpowiedz