Wpis z mikrobloga

Czasami człowiek myśli że ta #depresja, ciężar jaki w środku się niesie, spowija niczym mgła mija, znika. Pozostawiając nas w stanie normalności, obojętności, choć to złe słowo, raczej w zwyczajności. I nie chodzi tutaj mi może nawet o ten smutek, tylko ciężar jaki to ma dla organizmu, jak pali ona płuca, dusi w krtani nie pozwalając nic przełknąć. Sprawiając mi że każdy posiłek staje, powoduje napada kaszlu czego skutkiem są wymioty po zwykłym kęsie jedzenia. A najgorsze jest to że szczerze pisząc, lub mówiąc bo sam ze sobą toczę monolog sprawcą tego stanu w głównej mierze nie jest nikt inny niż ja. Wiadomo może nie jestem tzw. "zapalnikiem, lecz podejmując takie a nie inne decyzje miałem wpływ na ukształtowanie swojego stanu położenia w którym się znajduję.
Najgorsze, a zaraz najśmieszniejsze w tym wszystkim jest powód. Mój ojciec, zwykły czas spędzany wspólnie, a bylem zmuszony do tego w pracy jest czymś dla mnie męczącym, choć to nawet trwa obecnie bardzo rzadko. Ironią jest że sam nawet trułem mu przez pewien czas żeby przyszedł nam pomóc, wszak brakuje siły pociągowej. Niby nic w tym złego nie ma, nie jest. Lecz on jest #!$%@? jak ja przez swojego ojca, przechodząc takie same piekło jakie on nam zapewnił, i mimo że leczy się psychiatrycznie, tak złe momenty wracają cyklicznie, na przestrzeni kilku lat. Co i tak jest ulgą że już nie tygodniowo. Choć takie momenty powodują nawrót wspomnień przykrych wydarzeń z dzieciństwa, będących chyba tą lawą zastygła która czasami się budzi, powodując żar żalu jaki we mnie się budzi. W sumie ciężko mi pisać, bo i tak to nic nie zmieni..
#przegryw
  • 1
  • Odpowiedz