Wpis z mikrobloga

Manewruje od wkurzenia do smutku - nie radzę sobie z tymi emocjami. Nie potrafię ich z siebie wyrzucić, po prostu nie potrafię. Chłop 33 lata niemal, a nie potrafi poradzić sobie z podstawowymi emocjami. Tylko wewnętrznie się wykańczam. Zastanawiam się gdzie jest magiczna granica w której życie staję się trudniejsze? Kiedy już człowiek wie, że najlepsze już za nim? Czy to 35 lat? 40? Boję się, że dobije do tego momentu ze świadomością, że najlepsze już za mną i nie pozostało nic oprócz pożegnania się z tym światem.

Co mnie smuci? Sam nie wiem. Co mnie wkurza? Zawsze znajdę jakiś powód. A to admin idiota w pracy, a to debil na drodze, a to że ptak mi nasrał na samochód. Zawsze znajdzie się powód. Tylko wiem, że prawdziwym powodem jestem ja, że nie potrafię tego przetrawić, dać sobie chwilę na tę emocję i iść dalej. Lipa.

Najbardziej boje się tego, że przestane widzieć jasne punkty, dla których warto coś robić, albo po prostu żyć. Praca, terapia, rodzina, przyjaciele - kiedyś ta szala się przeważy i nie zostanie nic. Nic, co byłoby warte...
#depresja #zalesie
  • 2
@razzor91: jestem w zbliżonym wieku i identyfikuję się z twoim wpisem.

Jakiegoś pozytywu upatruję w posiadanej przez nas świadomości, że to nie tyle okoliczności życiowe są zrąbane, tylko nasza percepcja, sposób reagowania. Niestety ja na razie nie potrafię tego odkręcić.