Wpis z mikrobloga

TLDR: odbiorca odpadów odmawia zabierania śmieci od wspólnoty we Wrocławiu bo tak mu się podoba

Sprawa dzieje się we Wrocławiu - mieście Jacy, wytramwajeń i Kotka Wrocka.

Dwa bloki (dwie wspólnoty) od lat dzieliły wspólne podwórko gdzie znajdowały się dwa wiaty śmietnikowe.

We wrześniu zeszłego roku moja wspólnota dostała pismo od Eneris - podwykonawcy podwykonawcy firmy zajmującej się zarządzaniem odpadami we Wrocławiu - Eko-system ( tak na marginesie podwykonawstwo w spółkach miejskich jest bardziej skomplikowane niż dzieje Brook w „Modzie na sukces") że ze względu na fakt, że kierowca śmieciarki dostał 500 zł mandatu za postój na zakazie to zaprzestają odbioru odpadów z naszego śmietnika (albo jak ktoś woli w slangu nowoczesnych osiedli deweloperskich, 5 min od centrum miasta, "wiaty śmietnikowej"). Co też zrobili zabierając kubły.

Wcześniej wspomniany mandat kierowca śmieciarki dostał bo przy bramie od zawsze jest zakaz postoju i jeden z uprzejmych "sygnalistów" z bloku obok zrobił foty i wysłał na bagiety.

Jako, że mam bardzo ogarnięty zarząd wspólnoty to ekipa zaczęła działać, i tu rozpoczyna się cały festiwal:

- Ogarnęli kontakt do wspólnoty "sygnalistów" z bloku obok, ale ci za korzystanie z ich wiaty zażyczyli sobie 50 k zł miesięcznie XDXD, gdzie stawki rynkowe to ~250 zł miesięcznie (propozycje moich - partycypacja w kosztach odbioru odpadów + podział opłat za utrzymanie i sprzątanie 60/40, oczywiście gdzie my płacilibyśmy więcej)

- Próbowali zamienić się kawałkiem działki z kolejną sąsiadującą wspólnotą, a potem nawet odkupić za jakieś horrendalne pieniądze od niej ten kawałek - bez odzewu.

- Próbowali odkupić/wynająć garaż sąsiadujący z granicą działki i przez niego zrobić "bramę" do odbioru odpadów

- Dostali zgodę od miasta na budowę zatoczki dla śmieciarki - ale tu wchodzi w grę czas i koszty projektu. Każdy kto działał we wspólnotach i wie ile czasu zajmuje zebranie podpisów pod uchwałą, w cyrku się nie śmieje. Zresztą nawet po uzyskaniu większości nie wiadomo czy będzie w ogóle to możliwe.

- I co najważniejsze dostali zgodę od miasta na możliwość postoju śmieciarki na dojeździe do zatoczki autobusowej w pobliżu bramy wjazdowej co powinno rozwiązać problem ale... i tu wchodzi cały na biało podwykonawca podwykonawcy... że "NIE" bo mają za daleko. Co ciekawe po tym jak dostali mandat to odbierali nasze odpady z drugiej strony i mieli jeszcze dalej! Po wytknięciu im tego stwierdzili, że nie mają bezpośredniego dojścia - czytaj jest tam brama… ale maja do niej klucz i wcześniej im nie przeszkadzała!

To nie koniec - pamiętajmy, że akcja trwa od września - mamy marzec więc coś trzeba było robić ze śmieciami. Płacąc "podatek" śmieciowy można wyrzucać odpady do wszystkich kubłów (to że wspólnoty je zamykają to już inna para kaloszy)

Nasza, jakże łasa na pieniądze, sąsiedzka wspólnota akurat miała otwartą, wiatę więc zgodnie z prawem wyrzucaliśmy śmieci do ich kubłów. ale w końcu się odgrodzili płotem zagradzając drogę zarówno do śmietnika jak i drugiej bramy wjazdowej (i co dalej patrz dwa akapity wyżej).

A więc po wykorzystaniu wszystkich możliwości wspolnoty zostają nam media i m. in. portal ze śmiesznymi obrazkami wypok pe el xdxd

Mircy i Mirabelki pomóżcie, proszę, nagłośnić tą sprawę bo zdesperowanym mieszkańcom mojej wspólnoty zostało już tylko stworzenie śmieciowego "kopca Jacy Sutryka" pod płotem wspólnoty i liczenie na to, że kupa śmieci pod ogrodzeniem przed wyborami pozwoli rozwiązać ten problem, który jest spowodowany przez mięska spółkę…

PS na gazecie wrocławskiej ukazał sie dzisiaj w tej sprawie gówno-artykuł. O jego jakości i rzetelności wolę nie mówić, eko-system się tam bardzo ładnie wybielił, a sprawa została sprowadzona do konfliktu wspólnot XDXD a nie tego że miejska spółka odmawia odbioru odpadow za co biorą pieniądze.

PPS pomysły typu wystawianie kubłów przed bramę nie przejdą - zastawianie chodnika = mandat dla wspólnoty, złamanie przepisów BHP/sanitarnych/ppoż
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach