Wpis z mikrobloga

https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art39874451-sedzia-igor-tuleya-mozliwe-ze-zgodzilem-sie-na-pegasusa

Wywiad, który ostatnio rozłożył mnie na łopatki. Sędzia - w warunkach krajowych poziomu "superstar" - wprost przyznaje, że nie wie, na jaki temat orzekał, ale godził się z wnioskami, które do niego spływały. Nawet, jeśli ich nie rozumiał.

Żeby wszystko wyjaśnić: do pana sędziego Tuleyi nie mam żadnego zarzutu o charakterze politycznym. Przeciwnie, byłem kiedyś uczestnikiem spotkania, po którym nabrałem pewności, że jest to osoba absolutnie pozbawiona pragnień związanych z promocją własnej osoby. Podkreślam to, żeby poniższe słowa krytyki nie zostały odebrane jako kolejny odcinek wojenki lewo-prawo, bo piszę jedynie z perspektywy przerażonego i załamanego papugi.

"A czy sędziowie, rozstrzygając o zastosowaniu kontroli operacyjnej, wiedzą dokładnie, jakie środki inwigilacji zostaną zastosowane?

Nie mamy takiej wiedzy. A bierze się to z tego, że sędziowie nie znają się na technicznych aspektach kontroli operacyjnej, na urządzeniach czy sposobach prowadzenia działań, które ciągle się zmieniają."

Onet w innym artykule podał przykład tej misternej mistyfikacji służb. Jeden wniosek dotyczył "kontroli operacyjnej polegającej na podsłuchu telefonu komórkowego (PTK)" (ten być może był zrozumiały dla przeciętnego sędziego) , ale inny już był ponad siły reprezentantów stanu sędziowskiego. CBA żądało bowiem zgody na (wniosek 112/2020/W) "kontrolę operacyjną polegającą na uzyskiwaniu i utrwalaniu danych zawartych w: informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach korespondencji prowadzonej za pomocą środków komunikacji elektronicznej na urządzeniu nr IMEI [...]".

Istotnie, żodyn nie zrozumie o co chodzi, nikt.

Redaktorzy Onetu okrasili to własnym komentarzem: Właśnie taki sposób i posługując się niejasną terminologią, agenci specsłużb zdobywali w ostatnich latach zgody na inwigilowanie Pegasusem od sędziów, którzy zazwyczaj mają niewielkie pojęcie o technikach inwigilacji.

Aż chce się zacytować: "PRZEMOC, ŚMIERĆ I ŁZY NIEWINNYCH".

Trudno nie dostrzec w tym próby wybielenia biednych, wykorzystanych sędziów, przez wstrętne, złe do szpiku kości "specsłużby". Wszystko oczywiście stoi na głowie, bo to sąd w osobie sędziego, ma być Twoją ochroną, przed wymiarem ścigania (który służy, jak sama nazwa wskazuje - wiadomo do czego). Media zdają się nie dostrzegać tego, że stan sędziowski w tym aspekcie zdał się abdykować ze swojej podstawowej funkcji i zamiast tego kręcą małysza o krwiożerczych specsłużbach, które plotą misterne intrygi i oszukują sędziów. Świecką tradycją, która dorobiła się nawet mema, jest wyśmiewanie nieostrożnych gości "Sprawy dla reportera", którzy podpisują, nie przeczytawszy. Z sędziami, jak się okazuje, jeszcze tak źle nie jest - najpierw czytają, a potem podpisują. Postanowienia nikt nie zaskarży, bo operacja jest niejawna, więc nie wyda się, że sąd nie rozumiał, na co wydał zgodę.

I na koniec moglibyśmy się pocieszyć, że to tylko jatka pomiędzy "jednymi" a "drugimi", gdzieś na szczytach władzy. Otóż nie, bo sędzia Tuleya niechcący zdradził tajemnicą, której treść podejrzewają wszyscy obrońcy w tym kraju - mając do wyboru zawierzenie Prokuraturze (czy szerzej - organom ścigania), a obywatelowi, w sytuacji wątpliwej prawie zawsze zawierzą tym pierwszym. Dokładnie ten sam mechanizm obserwuję na posiedzeniach aresztowych - musi stać się cud, żeby wniosek prokuratora o zastosowanie TA nie został uwzględniony. A wyjść z pieca naprawdę nie jest łatwo, bo aresztowy loop to sytuacja wręcz kafkowska.

Niby zatem nic nowego - ale jednak jakoś niepokoi fakt, że po raz pierwszy powiedziano o tym głośno, a tym bardziej, że jak już powiedziano, to przeszło to bez echa. Niech wam się ta ściana tekstu przypomni, kiedy następnym razem usłyszycie, że ktoś dostał sanki na 3 miesiące (bez gibona #pdk)

#zalesie #polityka #sady #niezupelnie #pegasus
niezupelnieAPA - https://www.rp.pl/sady-i-trybunaly/art39874451-sedzia-igor-tuleya-mo...

źródło: Tuleya

Pobierz