Wpis z mikrobloga

U mnie na osiedlu parę lat temu mieszkał niejaki Juruś. Świr kompletny. Biegał za ludźmi z jakimiś sztachetami, nożami, groził podpaleniem. Sąsiedzi mieli przerypane, bo policja przyjeżdżała, zgarniali go, ale po paru dniach wszystko od początku. Jednego wieczoru siedzimy na placyku i jak to dzieciaki coś tam się bawimy. Nagle biegnie Juruś, a za nim normalnie watacha chłopaków i gonią chłopa. W końcu go dorwali, a ja w życiu nie widziałem, żeby ktoś dostał taki #!$%@? jak ten psychol. Byłem pewny, że chłop nie żyje, bo kopali gościa jak piłkę, skakali po nim itp. A najlepsze było, że z okien jedni darli mordy żeby dać mu już spokój, a drudzy judzili żeby #!$%@?ć jak psa. Jurusia zabrała karetka i po jakimś miesiącu wrócił na osiedle. Chwile był spokojny, ale potem zaczął od nowa. W końcu wjechali mu na chatę i znowu dobrze obili, doszło do tego, że co typ wyszedł to dostawał za swoje. Upatrzyli go sobie, zbierała się ekipa koło bloku i jak tylko Juruś nos wychylił to musiał wiać. W końcu, albo go zabrali, albo sam się wyprowadził, bo słuch o nim zaginął.

#maxlegenda #coolstory #januszewojny