Wpis z mikrobloga

Mirki/belki wiem że teraz polityka na top ale jest historia do rozchodzenia...
Wiem też że zielonka i uwierzcie nie tak planowałem debiut na wypoku.
Do rzeczy, wracając z kołchozu nic mnie nie gonilo ot spokojna sobota. Jadę i widzę dym, auto na pasie awaryjnym każdy oczywiście mija i gna na schabowego do domu. Reszta testosteronu i rigczu kazała mi się zatrzymać, albo użyje 1kg gaśnicy i g0wno da albo pomogę. Od razu słyszę, że auto pracuje na Max obrotach. Wypok studiuje nie od wczoraj więc od razu flaszback, silnik się rozbujał, trzeba zdusic, w końcu się to wszystko na coś przyda. Podchodze pewnym krokiem do spanikowanego właściciela i krzyczę "Wiem co robić!". Po robocie miałem uwalone ciuchy więc chyba typ pomyślał że jestem mechanikiem czy coś i uwierzył... wsiadłem za fajere i zrozumiałem że #!$%@? wiem. Oglądałem dwa filmiki na portalu ze śmiesznymi obrazkami w tym jeden jak auto się spalilo doszczętnie i drugi gdzie typ powiedział trzeba zdlawic silnik, wsiadł i to zrobił, a kamerzyata nagrywal z zewnątrz i nie było widać jak.
I tu zaczyna się karuzela, wszystko poszło już za daleko, myślę nie mam nic do stracenia. Zacząłem wbijać biegi chyba zacząłem od trójki potem 2ka, wbilem wszystkie strzeliłem że sprzęgła, wolniej sprzęgło różne kombinacje. Nie wiem ile to trwało, gość patrzy na mnie i pyta co ja robię. Ja do niego:
-trzeba wzbudzić silnik!
-CO!?!!
-ZBUDZIC!
#!$%@? mi się z emocji.
Zacząłem wbijać biegi dalej 4,5,6 coś zgrzytnelo jękneło i po zawodach. Tam gdzie mam u siebie 6 to u niego był wsteczny więc kaplica. Lewarek chodził luźno jak karyna w Mielnie... wiedziałem że pozamiatane ale typ nadal na mnie patrzył. Musiałem coś zrobić, dać mu nadzieję więc zacząłem klikać losowe guziki na panelu klimatyzacji. Silnik dalej maksymalnie głośno i raptem PACH coś pizło, ja się spierdzialłem z emocji, paniki i strachu. Smród kapusty spalonego sprzęgła, dymu, gówna i porażki. Nastała cisza i mniej dymu więc starałem się ukryć emocje. Wysiadłem i z powagą chirurga po nieudanej operacji powiedziałem właścicielowi "Nic nie dało się zrobić.". Gość jakby zrozumiał ale i tak chciał mój nr tel... na koniec w domu zobaczyłem że mam kleksa w majtach, który przeszedł przez spodnie więc oprócz rozjwbanego silnika, turbo, ja rozwalilem sprzeglo i skrzynie to jeszcze ufajdany fotel.
Niech ten wpis spocznie na dnie #!$%@?. Nie chcę już o tym pamiętać. Nigdy więcej zabawy w bohatera.