Aktywne Wpisy
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
fantaa +50
1 plus i go podpalam, jeszcze #!$%@? jestem z sobotniej imprezy #heheszki #czarnyhumor
Aktywne Znaleziska
Zawiera treści 18+
Ta treść została oznaczona jako materiał kontrowersyjny lub dla dorosłych.
Generalnie każdy ma prawo lubić i hejtować kogo chce i rozumiem, że Embiid jest pewnie jednym z najbardziej irytujących franchise playerów w lidze. Flopper, duże dziecko, a gdy jest spomopowany to center z G league potrafi przy nim wyglądać jak DPOY. Nie dowozi w playoffach i dyskusyjny MVP w zeszłym sezonie - gdzie też na tym MVP bardziej się skupił, niż na playoffach - czym mnie osobiście #!$%@?ł/stracił. No ale tutaj popadamy w paranoję xD
O tym, że Embiid jest szklanką wiadomo od 10ciu lat. Gdyby nie to, nie wylądowałby w Philadelphii. Miał dosłownie jedną serię playoffową, podczas której był całkowicie zdrowy, a ta seria składała się z 4 #!$%@? od Celtics w 1 rundzie. Sixers mieli wtedy szpital, ale i bez tego pewnie by się tak skończyło.
Przed chwilą Embiid opuścił mecz z Denver. Jeśli była tam jakas zła krew ze strony Embiida, to chyba nikt nie ma wątpliwości, że teraz jej już nie ma. Embiid, mimo urazu z końcówki mecz z Pacers, chciał zagrać, ale nie pozwolili mu na to lekarze Sixers. Nie zagrał wczoraj, a dzisiaj zagrał... Najgorszy mecz w sezonie, gdzie nie powinno być go na parkiecie, ale był ze względu na presję od czasu meczu z Denver. Wczoraj odpaliłem na chwilę Basket Office i Rado Hyży krzyczał podekscytowany o tym jak to Embiid sobie wybiera łatwych przeciwników i nabija na nich pkt (Najwięcej punktów w tym sezonie zdobył na Wembym i duo Kat+Gobert). Embiid sobie zasłużył na te wszystkie memy będąc trollem, natomiast problemem nie są memy, tylko to, że sporo osób naprawdę wierzy, że gracze sobie wybierają łatwiejsze spotkania, celowo odpuszczają mecze i są "soft".
Chyba wszyscy możemy się zgodzić, że zależy nam, żeby w playoffach grali najlepsi gracze i byli na tyle zdrowi, na ile mogą być, a obecnie dochodzi do takich absurdów, że Tyrese Haliburton wraca przedwcześnie z urazu, bo chce wyrobić 65 meczów, odnawia mu się uraz, nie gra kolejne półtora tygodnia, wraca i jest na kolosalnym minute restriction, gdzie po prostu powinien dochodzić do siebie. Takich przykładów jest wiele, a będzie jeszcze więcej, bo ta bariera 65 meczów będzie wpływała bezpośrednio na to jaki hajs będą zarabiali najlepsi gracze w lidze, więc niestety coraz więcej będzie sytuacji, że będą grali z kontuzjami, żeby wyrobić limit.
No a w playoffach będziemy mieli powtórkę z sezonu mistrzowskiego Bucks (którym nic nie odbieram, ale pamiętam, że wtedy prawie każdy all star był połamany)
Tutaj Embiid z dzisiaj, jeszcze przed sytuacją z Kumingą. Na linię też trafił tylko raz, co samo w sobie sporo o jego dyspozycji świadczy xd
#nba
Co do
A co do Memphis to też tak myślałem, natomiast teraz sobie zobacz jak radzili sobie w tym sezonie bez Ja, a jak radzili sobie gdy
65+ meczy to ciekawy eksperyment na jeden sezon, będzie można zobaczyć kto przedkłada sukces drużyny nad osobiste korzyści, zwłaszcza że po tym sezonie to zniosą, przecież zaraz olimpiada i początek sezonu będzie grany składami GLeague. Meczy jest zdecydowanie za dużo, zwłaszcza b2b nie powinny mieć miejsca, więc zanim liga wymyśli sobie cyfrę z czapki będąca limitem czegokolwiek
Bobby Marks (Front Office Insider z ESPNu) zwrócił uwagę jednak na bardzo ciekawą rzecz. Otóż, jeśli pominiemy sezony lokautowe/pandemiczne i popatrzymy na rubrykę rozegranych meczów zdobywców MVP... to ostatnim, który nie spełnił podpunktu 65 spotkań był Bill Walton.
Bill Walton rozegrał 58 meczów. W 1978 roku. To było 46 lat temu.
Od tamtej pory statuetka MVP wędrowała do rąk graczy, którym zdecydowanie bliżej było