Wpis z mikrobloga

Gdzie leży granica przysług przyjacielskich? Mam kumpla/przyjaciela, który jest ekscentrykiem, żyjącym w swoich światach. Ubzdurał sobie, że jest taka kawa firmy X, która jego zdaniem jest jedną z najlepszych na świecie. Faktycznie jest trudno dostępna w sklepach w formie ziarnistej. Kumpel znalazł, że jedyny importer i dystrybutor znajduje się 10km od mojego domu i zwrócił się do mnie, abym mu tę kawę kupił. Niestety, nie można tak sobie po prostu wejść na teren tej firmy. Zrobiłem rozeznanie i okazało się, że to największy szajs, taniutka kawa. Niedostępna zwykle w formie niezmielonej, bo przeznaczona dla najpodlejszej klienteli, która nie zwraca uwagi na jakość. I tu rodzi się pytanie? Na ile mam się zaangażować, ile poświęcić czasu, aby zrealizować jego bezsensowny kaprys? Gdyby to faktycznie był jakiś rarytas, miałbym wewnętrzną motywację, że walczę o jakąś wartość, że moje działania mają jakiś sens. Nie ma szans, aby uświadomić kumpla, że ma błędny ogląd swojej kawowej rzeczywistości. Pozostanie mi poświęcić czas w walce o zdobycie jakiegoś goowna.
  • 2