Wpis z mikrobloga

Koleżanka kuzynki dostała młodego, niejadowitego węża. Opiekowała się nim, karmiła go i hołubiła niczym pieska, a wąż tak też się zachowywał - reagował na głos, na głaskanie, aportował. Generalnie miał dość dużą wolność poruszania się po pokoju. Mieli nawet taki własny rytuał, ona uwielbiała odrabiać lekcje leżąc na podłodze i on wtedy wychodził z terrarium i wyciągał się obok. Jak kończyła odrabiać lekcje to pełzł sobie z powrotem do domku. No dosłownie sielanka. Któregoś razu, bez ostrzeżenia nagle przestał kompletnie jeść. Nic nie chciał przełknąć. Powiedziała rodzicom, rodzice zadzwonili do weterynarza. Na drugi dzień jak przyszła ze szkoły po pupilku nie było śladu. Według relacji rozdygotanych rodziców przyjechał pan z Zoo i zabrał gada. Okazało się, że


#maxlegenda #waz
  • 6
  • Odpowiedz