Wpis z mikrobloga

Nie ma w moim życiu niczego, na co bym czekał - czy to w długiej czy w krótkiej perspektywie. Żadnego konkretnego wydarzenia - urlopu, wycieczki, imprezy, zakupu czegoś, premiery filmu/gry, zmiany pracy... zmiany czegokolwiek, nawet weekendu niespecjalnie wyczekuję. Nie ma też żadnej konkretnej osoby, na spotkanie z którą bym czekał. No dobra, jak mocno naciągnę, to chyba czekam tylko na wiosnę - uwielbiam długie spacery w ciepłe dni. Ale poza tym nic. Każdy dzień jest totalnie bezsensowny i bezcelowy, jak niechciany obowiązek, budzę się rano i chcę żeby już był wieczór, kiedy mogę zachlać pałę. I kolejny kupon odcięty... ehh, ile jeszcze?

#przegryw
  • 3
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@cichy-spokojny-grzeczny: jak miałbym na sobie jeszcze jakiś obowiązek to bym się załamał. Uznaję w moim życiu to za jakieś osiągnięcie mimo wszystko - jestem całkowicie wolny. Mogę dosłownie spakować się w samochód i pojechać gdzie mi się podoba i zostawić wszystko. Ale nie wiem gdzie, niczego konkretnego nie pragnę, nic mnie nie cieszy. Pewnie jakbym se znalazł kobite to by nabrało trochę kolorytu, ale to totalna abstrakcja.
  • Odpowiedz