Wpis z mikrobloga

Koniec długiej, letniej, pieszej wyprawy. Dotarcie do swojego celu, jakiś przereklamowany obiekt turystyczny. Budka, w której sprzedają niskiej jakości grillowane kiełbasy i sikowate, ale bardzo przyjemnie chłodne piwo. Drewniany stolik z łuszczącą się farbą, papierowa tacka, na niej ciapka keczupu i musztardy i kromka chleba i kiełba z wbitym w nią plastikowym widelcem, a obok to piwo w plastikowym kubeczku. Słońce już mniej grzeje, ból nóg i bardzo przyjemne zmęczenie. W głowie wspomnienia z wędrówki i radość z tego kiepskiej jakości, ale na swój sposób wspaniałego posiłku. Tęsknię za tym stanem.
  • 8