Tęsknię za czasami kiedy fajerwerki kupowało się przez cały grudzień, samemu wybierając je sobie z półki w supermarkecie. Człowiek szedł sobie do lasu wrzucając po drodze korsarze do rur od ogrodzenia i studzienek, a potem odpalał jakiegoś wielkiego luja który wybijał w śniegu półmetrowy krater i uruchamiał alarmy samochodowe w promieniu pół kilometra.
Wpis z mikrobloga
Skopiuj link
Skopiuj link