Wpis z mikrobloga

Pochwalę się Wam. Dwa lata temu namówiłem ukochaną na rower, ruszyliśmy z Rybnika i dojechaliśmy m.in do Wenecji.
To był punkt kluczowy dzień wyprawy i moment realizacji najtrudniejszego etapu - zaręczyn. Przez miesiąc wiozłem schowany w ukrytej kieszonce w portfelu, zaklejony taśmą bąbelkową, aby nie był w żaden sposób wyczuwalny, pierścionek zaręczynowy. Plan był prosty, idziemy na zwiedzanie popularnej Santa Lucia, ogarniamy gondolę na obrzeżach, co by nie stać w kanałowych korkach, wstaję, klęczę i dzieje się miłosna magia.
Pech chciał, że 80 km przed Wenecją, po tygodniach jazdy w upale, dostałem udaru słonecznego. To był tak okropny ból głowy, wymioty, ogólnie osłabienie. No masakra. Mimo wszystko udało się nam dotrzeć do Wenecji i kolejnego dnia zrobiłem to!

A ona powiedziała TAK. Może dlatego, że nie miała gdzie uciekać, a nie umie pływać? A może jednak z miłości?

Powiedzcie, czy z racji, że chwilę wcześniej mocno się przegrzałem to można powiedzieć, że byłem niepoczytalny? :) żarcik
A tu kilka scen z naszej Wenecji

#podroze #ciekaweciekawe #podrozujzwykopem #wenecja #wlochy #podroze
Sieniek93 - Pochwalę się Wam. Dwa lata temu namówiłem ukochaną na rower, ruszyliśmy z...
  • 6